Nie mam dzieci, choć bardzo chciałabym je mieć. Minimum trójkę. Ale odkładam tę decyzję, bo wiem, jak zmieni się moje życie. MOJE, nie NASZE

Mam 29 lat. Jestem prawnikiem - właśnie zakończyłam dziesięcioletnią edukację w tej dziedzinie. Decyzję o dziecku odkładam od czterech lat. Ja odkładam, bo mój partner coraz bardziej nalega. Dlaczego odkładam? Bo wiem, jak zmieni się moje, nie nasze! MOJE ŻYCIE.

Nie wspomnę o ciąży i porodzie, bo te zmiany fizjologiczne po prostu się zadzieją, w zasadzie nie mam na nie wpływu. Ale po pojawieniu się dziecka... Przede wszystkim rezygnacja, co najmniej częściowa, z życia zawodowego. Jestem przecież świadomą kobietą, mam rozwinięte ambicje rodzicielskie, wiem, jak ważny jest bliski kontakt dziecka z matką w pierwszych miesiącach życia. Nie mogę więc nie wykorzystać urlopu macierzyńskiego.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Bo przecież skoro ja nie pracuję, to trudno wymagać od partnera" A właściwie dlaczego? Praca w domu to też praca, wcale nie mniej wartościowa niż to co robi partner. Nic mu się nie stanie jak kilku nocy nie prześpi, bo się będzie też zajmował dzieckiem. Penis od tego mu nie odpadnie. Mi nie odpadł :-)
    już oceniałe(a)ś
    28
    4
    Jeżeli partner jest przyzwoitym człowiekiem, to może autorkę listu bardzo mile zaskoczyć. Mój mąż wziął tacierzyński i jeszcze dużo urlopu po narodzinach, kiedy syn non stop chorował brał opieki na zmianę ze mną, a kupki i katary interesowały go tak samo jak mnie. Teraz czekamy na drugie dziecko i przejął wszystkie obowiązki, bo ja niestety jestem unieruchomiona w łóżku. Moja kariera zawodowa nie ucierpiała na posiadaniu dzieci, wręcz przeciwnie one dają mi motywację żeby się uniezależnić i działać na własny rachunek. A mąż mnie wspiera. Nie trzeba się bać, tylko mieć świadomość że życie się zmieni, ale jeśli oboje rodzice się postarają, to zmieni się na lepsze.
    już oceniałe(a)ś
    9
    3
    Słowo "tacierzyństwo" to jakiś potworek językowy wymyślony przez oczadziałych lewaków. Nawet jak piszę ten post, tu, na tej wysepce nowoczesnej ełropy na morzu polskiego kołtuństwa, to mi je podkreśla na czerwono (sic!). Ja znam dwa polskie określenia : "macierzyństwo" i "ojcostwo" (ojcostwa nie podkreśla). Wymyślcie może, dla symetrii, następnego potworka, np "mamusińśtwo" i będziecie mieli "mamusiństwo" i "tacierzyństwo", bo dla mnie to świństwo (językowe).
    już oceniałe(a)ś
    10
    7
    ja tak w kwestii formalnej: podpis pod zdjęciem powinien brzmieć "Matka z dziećmi" a nie "z dzieckiem".
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ten list to jakiś bełkot
    już oceniałe(a)ś
    12
    17
    Dorośli ludzie dokonują dorosłych wyborów, a także ponoszą ich konsekwencje. Jako facet zawsze chciałem mieć dzieci ( bo i robota jest fajna- że pozwolę sobie na trywializację), ale przede wszystkim dzieci - mam i kocham ponad wszystko. Nie zamienię nigdy na niewiarygodne wakacje, na świetną posadę czy zawrotną karierę. Nigdy, ale to przenigdy nie namawiam dorosłej kobiety czy mężczyzny na cokolwiek. Żal za utraconym: rodzicielstwem, karierą, inną możliwością utraconą, etc. uważam za przejaw niedojrzałości i frustrację > bo mnie się należało ale,,,< . Po co piszę? Nie wiem. Tak wybrałem. I nie jestem prawniczką ani inna betoniarką czy ministrą. Tyle, że faktycznie uważam, że facet na tacierzyńskim jest wytworem dość dziwnym, ale to jego ( i jej) wybór i ja te wybory szanuję.
    już oceniałe(a)ś
    10
    22