- A ja tak właśnie żyję. Brakuje mi już sił. Nie dojadam. Nie dojada też mój nastoletni syn - tak zaczyna swoją opowieść Agata Bogdan z Galwiecia pod Gołdapią. Napisała do mnie kilka dni temu.
- Niedawno nie miałam za co kupić jedzenia. Ziemniaków zabrakło. Gdy syn przyszedł ze szkoły i chciał kolację, musiałam mu powiedzieć, że jest woda do picia - kobiecie łamie się głos. - Obeszłam sąsiadów. Ktoś się ulitował i pożyczył sto złotych. Bo ludzie dookoła też nie mają. Muszę oddać, jak dostanę rodzinne. Zrobiłam zakupy. Syn zjadł.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze