Na liście był trzeci - zaraz po kardynałach Karolu Wojtyle i Stefanie Wyszyńskim.

Abp Tokarczuk urodził się w 1918 r. w Łubiankach Wyższych k. Zbaraża. Na studia teologiczne wyjechał do Lwowa, tam też skończył seminarium duchowne.

Potem był wikariuszem w parafii Złotniki, pracował dużo z młodzieżą.

W 1944 r. cudem uniknął śmierci z rąk OUN-UPA. W wywiadzie dla KAI tak o tym opowiadał: "Ostrzegła mnie córka kierownika szkoły, że przyjechali rozstrzeliwać. Tam było inaczej niż na Wołyniu - nie strzelano do kobiet ani do dzieci, tylko do dorosłych mężczyzn. Na mnie też wydano wyrok śmierci. To było tuż przed Wielkim Postem. Akurat byłem w konfesjonale. W pewnym momencie podbiegła ta pani i mówi: Niech ksiądz idzie. Zaledwie wyskoczyłem, zobaczyłem żołnierza z karabinem, którego prowadziła inna kobieta, bo musieli mieć przewodnika. Rozbili moje mieszkanie, a ja w tym czasie zdążyłem ukryć się na strychu w gospodarstwie sąsiada. Stamtąd miejscowy lekarz odwiózł mnie do Lwowa. Lekarza i apteki nie ruszano, ale na mnie się zawzięli".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej