- Gdyby 10 dni temu ktoś mi powiedział, że będę krytykować instytucję, która pomaga słabszym, postukałabym się w czoło. Ale każdy, kto pochyli się nad faktami, wyciągnie wnioski takie jak my: Monar manipuluje - mówi mieszkanka Bobrowca położonego 25 km od centrum Warszawy. Pani Barbara pracuje w marketingu, mąż biznesmen.
Fakty są takie: w środku wsi, w budynku po hotelu Lando, Monar otwiera schronisko dla bezdomnych. Pierwsi podopieczni mają się wprowadzić na dniach. Prawie 0,5 mln zł rocznie na utrzymanie schroniska przez trzy lata da Warszawa. Ale Monar podpisał umowę dzierżawy z właścicielami budynku na lat 15.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze