Schemat zbyt często jest taki: czujemy się niewyraźnie, "coś nas bierze", a czeka ważna prezentacja w pracy lub sprawdzian w szkole. Za nic w świecie nie możemy się teraz rozłożyć. No to już - sięgamy po antybiotyk, który został nam z jakiejś poprzedniej infekcji. Bierzemy go przez dwa dni, tak na wszelki wypadek, żeby się choroba nie rozwinęła na dobre.
Często też sami lekarze przepisują antybiotyki "na wszelki wypadek", argumentując, że infekcja wirusowa może się nadkazić bakteriami. Dają lek od razu albo wypisują receptę "jakby się pogorszyło", co w praktyce oznacza, że większość ludzi decyduje się go wykupić od razu. Rezultat? Ponad 80 proc. chorych, którzy przychodzą do przychodni z objawami infekcji, na dzień dobry dostaje antybiotyk.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze