Chciałem otrzymać dotację na rozkręcenie własnego biznesu. Wszystko trwało tak długo, że zrezygnowałem - żali się czytelnik na skomplikowane procedury w Powiatowym Urzędzie Pracy.

Nasz czytelnik od dłuższego czasu miał pomysł na niewielką firmę, w której chciał zatrudnić nawet pięć osób. - Skuszony ofertą pozyskania pieniędzy na ten cel z PUP, zwolniłem się z pracy. I zacząłem starania o 12 tys. zł - wspomina.

Od razu jednak zaczęły się problemy. W filii urzędu pracy w Koronowie czytelnik chciał się zarejestrować jako bezrobotny. - Najpierw musiałem godzinę czekać na odebranie druczku, a potem odstać w kolejce drugie tyle, żeby go złożyć. Przecież to bez sensu. Wystarczyłoby wystawić druczki na korytarz. Po chwili okazało się jednak, że stałem tam bez sensu. Na stronie internetowej wyczytałem, że do rejestracji potrzebny jest dowód osobisty albo inny dokument, potwierdzający tożsamość. Zabrałem więc ze sobą prawo jazdy. Strasznie się jednak zdziwiłem, kiedy w okienku powiedziano mi, że musi być jednak dowód i mam jechać po niego do domu, bo inaczej nic nie załatwię - relacjonuje.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze