Mówi się dziś, że Moskwa już dawno, bo w 1997 r., została przyjęta do grupy gigantów "na piękne oczy". A to nieprawda.
Rosja, a konkretnie jej ówczesny prezydent bardzo na to zasłużył. To był czas, kiedy w Moskwie rządziły "młode wilki Borysa Jelcyna", dwaj prozachodni, prorynkowi "pierwsi" wicepremierzy Anatolij Czubajs i zamordowany kilka miesięcy temu Borys Niemcow. Wydawało się, że wielki kraj na Wschodzie ku pożytkowi swych obywateli wpisze się w porządek europejski.
Wszystkie komentarze