Dziesiątki podobnych sytuacji zdarzają się w Rosji codziennie. - Najgorsi są kierowcy starych aut, wyprodukowanych jeszcze w ZSRR. Prawie na pewno nie mają ubezpieczenia - opowiada Kostia z Czity na Dalekim Wschodzie. On sam jeździ autem japońskim, miał już kilka wypadków i stłuczek. Nauczył się, by od razu po wypadku dzwonić po swoich kolegów i wzywać ich na miejsce, żeby mieć "więcej argumentów" w dyskusji ze sprawcą. Jeżeli winny wypadku nie ma ubezpieczenia ani pieniędzy na naprawę, po prostu zabierają mu samochód jako zastaw. - Dwa razy właściciele nie wykupili ode mnie swoich samochodów. Musiałem je sprzedać, ale i tak nie pokryło to kosztów naprawy mojego auta - mówi Kostia. Sam też jeździ bez ubezpieczenia, bo "go nie stać". - Nie wierzę zresztą, że jakaś firma wypłaci mi odszkodowanie. To może działać na Zachodzie, ale nie u nas - wzdycha Kostia.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze