Chiny są przekonane, że chęć zahamowania ich wzrostu i ograniczenia uzasadnionych, w ich przekonaniu, wpływów Pekinu na świecie to jeden z niewielu punktów łączących Demokratów i Republikanów. A dzieli ich jedynie to, jakich środków i kiedy użyć.
Ian Bremmer - założyciel i dyrektor Eurasia Group i GZERO Media, jest członkiem komitetu wykonawczego Organu Doradczego ONZ ds. Sztucznej Inteligencji.
***
Pogląd ten nie powinien dziwić nikogo w Waszyngtonie. W końcu prezydent USA Joe Biden podążył za administracją Donalda Trumpa, nakładając nowe cła i ograniczenia na eksport technologii, jednocześnie rozszerzając antychińskie sojusze z partnerami takimi jak Japonia, Korea Południowa, Australia, a nawet Indie.
Nie oznacza to jednak, że Chiny postrzegają obie strony na amerykańskiej scenie politycznej jako faktycznie takie same. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że przygotowują się do sprostania wyzwaniom związanym z drugą prezydenturą Trumpa. Trump pozostaje dla nich nieznacznym faworytem do zwycięstwa, a przywódcy KPCh nadal uważają, że ważniejsze jest wczesne przygotowanie się na nową administrację Trumpa niż na zwycięstwo kandydatki Demokratów, Kamali Harris.
Wszystkie komentarze
Myślę, że Chiny i USA są jakimś sensie skazane na koegzustencję rzekłbym kooperacyjną. Dziw gigantyczne gospodarki, jedna bez drugie nie jest w stanie normalnie funkcjonować, a wszelkie próby wyrazistego odcięcia się jednej od drugiej gwarantują obu zbędne problemy. Dogadają się. Kosztem Rosji, rzecz jasna. Byle nie kosztem UE, która de facto już jest równoprawnym partnerem gospodarczym. Aliści nie da się tego statusu osiągnąć bez własnych służb dyplomatycznych, bez unijnej polityki zagranicznej i bez sprawnego dowództwa europejskiej dużej armii wyposażonej w broń i sprzęt klasy S oraz militarny komponent kosmiczny. Tyle, ze to wszystko leży na wyciągnięcie europejskiego ramienia. Paradoksalnie, gdyby jednak Trump znowu wstawił swoje laczki do sieni Białego Domu, Europa musiałaby szybko zająć się swoimi potrzebami. Tak jak Putin popchnął UE, zwłaszcza zaś Niemcy, do działań, przed którymi wzdrygała się od dekad. No, ale Putin to wybitny specjalista w osiąganiu efektów zaprzeczających zamierzeniom. Trump może pójść tym tropem i okaże się, że lekceważąc Europę stracił najcenniejszego sojusznika w zapasach z Państwem Środka.
Fidelowi demokracje nigdy nie pomagały, a reżim na wyspie trwa już ponad 60 lat. Tak, że różnie bywa.
To zależy od położenia na mapie świata. Są miejsca, gdzie demokracje albo miały krótki żywot, albo nigdy ich nie było. W Chinach, w zasadzie nigdy prawdziwej demokracji nie było.
Lepsze to niż "także", ale bez przecinka byłoby jeszcze lepiej.