Ivan Krastev jest stałym współpracownikiem Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu. Mark Leonard jest dyrektorem Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych.
***
Czy skrajna prawica będzie wielkim zwycięzcą tegorocznych wyborów europejskich? Jeśli tak, co jej zwycięstwo oznaczałoby dla przyszłości UE? I czym dokładnie jest skrajna prawica?
W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. główna batalia toczyła się pomiędzy populistami, którzy chcieli odwrotu od integracji europejskiej, a partiami należącymi do głównego nurtu, które chciały ocalić europejski projekt przed destrukcyjnym wpływem brexitu i Trumpa. Jednak tym razem będzie to rywalizacja między różnymi konkurującymi ze sobą obawami społecznymi. Nasze najnowsze badanie wskazuje, że Europejczycy odchodzą od ideologicznych rozróżnień prawicy i lewicy, a bardziej kierują się swoim emocjonalnym nastawieniem do pięciu kryzysów, które miały znaczący wpływ na ich życie w ostatnich latach.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Kryzys kl. to bardzo uproszczone określenie, które nie oddaje istoty sprawy. Powinno się mówić o Kryzysie Zasobowym: nie tylko ocieplenie klimatu, ale ogólnie nadmiar energii w atmosferze, zaburzone prądy morskie, wyjałowione gleby, morza (zarówno zakwaszenie jak i przełowienie), rosnący kryzys zasobów pitnej wody, hekatomba bioróżnorodności czyli wielkie wymieranie roślin, zwierząt, zniszczenie lub rozregulowanie całych ekosystemów, nadmierna eksploatacja różnych minerałów. Zarzynamy naszą planetę, zażerając się na śmierć (nie chodzi tylko o żywność, ale o całą konsumpcję, SUV-nasze i inne ciuszki ukochane...).
Konsumpcjonistyczny kapitalizm jako nowa religia w połączeniu z niekontrolowaną globalizacją zaostrzył już od dawna istniejące wielkie różnice w poziomie rozwoju gosp i politycznego i w połączeniu telekomunikacją (wiedza jak jest gdzie indziej) doprowadził do bezprecedensowych ciśnień migracyjnych. Nikt tego nie powstrzyma żadnymi kutrami Frontexu, armiami, ani drutami kolczastymi. Trzeba inwestować na wielką skalę w poprawę poziomu życia, tam, gdzie jest, źle, np. w Afryce (co może być b dobrym biznesem!).
Ten globalny kryzys może stać się źródłem wielkiej odnowy i rozwoju. Świat dysponuje zupełnie wystarczającymi narzędziami naukowymi, technologicznymi, organizacyjnymi, a także - tak - finansowymi, żeby ten kryzys zamienić w rozkwit. Brakuje woli politycznej, wizji, polityków - mężów stanu, którzy zamiast myśleć słupkami i kolejnymi 4-latkami wyborczymi, pokażą ludziom, co można zrobić, żeby nam wszystkim, zarówno na Śląsku, w Virginii, Angoli, czy Indiach, zaczęło się żyć lepiej. I inaczej. Ludziom trzeba pokazać INNE wzorce życia.
Zielona energetyka, nowoczesna innowacyjna produkcja żywności (niekoniecznie intensywne rolnictwo oparte o gleby - są inne technologie), gospodarka cyrkularna, edukacja POWSZECHNA! (w tym dla kobiet na całym świecie), ochrona zdrowia, ograniczenie turbo-konsumpcjonizmu, finansowane przez państwa rewitalizacje ekosystemów, walka z pustynnieniem, to wszystko mogłoby wygenerować ( z pomocą AI, nowoczesnych technologii) nowe sektory gospodarki, obniżyć poziomy napięć międzynarodowych, pokazać milionom ludzi, że opłaca się współpraca w skalach ponadnarodowych, międzykontynentalnych. I nie liczyć dobrobytu tylko w PKB! Poprawić prawa człowieka na całym świecie.
Wiele z tych rzeczy da się zrobić już. są pieniądze, technologie, projekty.
Co stoi na przeszkodzie? Głupota, brak wizji, nieufność!, myślenie krótkoterminowe, powielanie schematów zamiast odwagi w robieniu czegoś inaczej.
Europa (tylko jeśli zjednoczona) ma wszelkie narzędzia, żeby pokazać przykład. Czy nie zabraknie wizji i odwagi? Noooo, nie wiem.
Zgadzam się, bardzo trafny komentarz!
Napisałeś zwykłe fantazje lewicy.
1) Poprawić prawa człowieka? W jaki sposób, jeśli UE nie jest w stanie pomóc nawet przyjaznej Ukrainie. Większość ludności Ziemi jest wrogo nastawiona do Europy. Jak poprawisz ich prawa?
2)Zmniejszyć zużycie zasobów? Przeciętny człowiek na ziemi żyje na poziomie biednej Turcji, a ludzie chcą żyć lepiej, a Ty proponujesz im żyć gorzej, aby zmniejszyć emisję CO2.
3) Zielona technologia? Co to jest? Używać węgla do energii do drogich pomp ciepła i przenosić niebezpieczne i szkodliwe produkcje do Afryki i Azji?
Lewica często mówi, że prawica oferuje proste odpowiedzi na trudne pytania, ale lewica nie mówi tych odpowiedzi w zasadzie. Moim zdaniem Europa nie powinna ratować świata, powinna ratować siebie, przed ekspansją dyktatur z Rosji, Chin i Iranu na świat. Przeżyjemy wzrost temperatury o 2 stopnie, ale jeśli spadnie Europa, będzie to katastrofa dla wszystkich, którzy chcą żyć jak człowiek
Czytam i nikt nie zająknął się o przeludnieniu...
Gdyby nas było 1/10 to żaden z tych problemów nie występowałby...
Ponownie odpowiem, dla mało sprytnych, że nie wymaga to Holocaustu, a jedynie ogranieczenia się do posiadania do max. 2 dzieci (no i czasu).
Zacznijmy planować zmniejszenie populacji w etyczny sposób. Wszystkie inne rozwiązania to takie trochę pseudo-rozwiązania. Przestańmy się oszukiwać...
Religia klimatyzmu jest kolejną sektą apokaliptyczną
Zgadzam się z tobą w 100%. Problem z ludźmi jako gatunkiem jest jednak taki, że po prostu muszą kogoś nienawidzić, kimś gardzić, starać się kosztem czyjejś pracy bogacić i zawsze chcieć więcej, niż mają, do ostatniego dnia życia. Nawet, gdyby i dziesięć pokoleń nie dało rady wydać wszystkich zgromadzonych środków dalej będą w obłędzie wydzierać te srodki innym, gromadzić je i ich strzec. Ludzie uwielbiają przemoc, dominację, upokarzanie innych dlaczego - nie wiadomo. Jakiś ogólny błąd w systemie.
To dlatego istnieje prawactwo i dlatego ludzie do niego ciągną. Ono nie oferuje (jak i jego skrajna odwrotność z resztą) żadnych pozytywów ale na starcie wyłania "lepszych" i daje im przyzwolenie na przemoc wobec "gorszych", nawet zabijanie ich, odbieranie siłą praw oraz majątku, wreszcie odczłowieczanie ich. A często wręcz zachętę, czy rozkaz czynienia tego. Dlatego, choć właściwie od zawsze dostatnie i spokojne życie było na wyciągnięcie ręki i wymagało jedynie wzajemnego szacunku i współpracy jest tak trudno do niego dążyć, bo człowiek woli sam ryzykować i cierpieć, byle inny cierpiał bardziej i byle można było go nazywać podczłowiekiem, nieczłowiekiem, człowiekiem gorszego rodzaju.
To są fantazje miłe prawactwu. Jeśli z powodu populizmu, opętańczej żarłoczności i egoizmowi człowieka szlag trafi środowisko, w którym żyjemy to żadne "Oj tam, oj tam, lewacy", żadne zmuszanie określonych ludzi do reprodukcji i żadne budowanie płotów z drutu żyletkowego nie zapobiegnie temu, że tak samo wyginie Wielka Biała Polska jak znienawidzeni przez was ludzie innych ras. To jest to, co wam kompletnie przysłania szersze widzenie spraw: szaleńczy wręcz narcyzm, egoizm i egocentryzm.
Od wielu LAT to powtarzam, tymczasem już osiem lat rząd wyciska z nas każdą złotówkę aby płacić ludziom za rozmnażanie i robi wszystko, by ich przekupić w kwestii wielodzietności. I żebyś tłumaczył do końca świata, że świat ten ledwie już dyszy a niszczy go OGÓLNIE zbyt wielka ilość ludzi oni mając jeszcze ostatni dosłownie oddech i łyk wody będą wrzeszczeć że najważniejsze, by rodziło się więcej białych.
Jest sobie taki kraj Chiny. Tam realizowano jeszcze ostrzejszy wariant twojego obłąkanego pomysłu. Dzisiaj można zaobserwować skutki.
Po pierwsze: nie mam nic wspólnego z zorganizowaną lewicą. Od ponad 20 lat prowadzę prywatną firmę. Świadczę usługi dla klientów na całym świecie - podatki płacę tu.
Jeśli chodzi o kolejne pkty, to komentarze pod artykułem w GW nie są najlepszym miejscem do opisywaniu programów ratowania świata, ale spróbuję hasłowo, wycinkowo odnieść się do nich, po kolei:
Ad 1) Np. zaproponować rządom w Afryce (wybranym państwom, które już rokują szanse na rozwój doemokracji liberalnych) środki finansowe na edukację i opiekę medyczną dla kobiet i dzieci (szczególnie na prowincji) w zamian za praworządność: np. korupcja, źle wydane środki, zamach stanu, łamania konstytucji - środki wstrzymane. Takich sposobów jest mnóstwo. Często są wypracowane przez działające lokalnie organizacje, które prawie zawsze mają za mało pieniędzy.
Ad2) Nie. Wręcz przeciwnie. Proponuję większości ludzi żyć lepiej niż teraz, kosztem ograniczenia bezsensownej konsumpcji mniejszości najbogatszych. Nie ma co epatować liczbami, że 1% najbogatszych ma więcej niż bodajże 40 czy 50% najbiedniejszych. Wystarczą liczby mniej szokujące: GDP EU+UK to jakieś 20bilionów USD/rok. Ok. 500mln ludzi. GDP Afryki (całej) to ok. 3bln USD (2023). Wystarczyłoby 1% GDP rocznie bogatej Europy, żeby wygenerować 200mld USD rocznie na zwalczanie skrajnej nędzy, susz, wojen, uruchomienie sensownego rolnictwa (Afryka ma miliony ha niezagospodarowanej ziemi, a ludzie umierają z głodu). Chodzi o różnice, które powodują napięcia geopolityczne. Nie mam złudzeń, że ludzie nie przestaną konsumować, ale nawet niewielkie w skali świata zmiany, mogą doprowadzić do poprawy życia milionów i obniżenia różnicy ciśnień cywilizacyjnych. P.S. Nie ma czegoś takiego jak "biedna Turcja". Istanbul, Izmir, Ankara, Bursa, Mersin, to metropolie jak w Europie. A prowincja bywa bardzo biedna. Turcja, to właśnie kraj skrajnych kontrastów.
Ad 3) Nie rozumiem tego cytatu i węglu i pompach. Osobiście zajmuję się m.in projektami fotowoltaicznymi i wiatrowymi (w IIgiej fazie być może zielony H2) w wielu krajach na 3ch kontynentach i choćby Afryka może i staje się hub-em najtańszej energii jaka istnieje. Przygotowywane i realizowane są projekty w GW skalach (miliardy USD inwestycji). I to jest dobry biznes, przynosi zyski, a nie tylko zjada dotacje. Już dziś. Część tej energii pójdzie na rozwój Afryki, a część może być eksportowana np. do Europy. Np. firma z UK planuje projekty P+wiatr w skali wielu GW + kabel podmorski do Europy. Budują w UK specjalna fabrykę, żeby połóżyć ten kable podmorski, bo takich fabryk i kabli brakuje. setki, tysiące miejsc pracy. I tam i tu. Brak miejsca na konkrety, ale Afryka stanie się jednym z największych na świecie producentów zielonego H2, w tym także w formie NH3 i zielonego metanolu. Poczytaj o planach Namibii, Maroka, Egiptu...
3KW PV na dachu i pompa ciepła w ogródku pod W-wa zasilana prądem na węglu z PGE, to naprawdę nie jedyne przejawy zielonej transformacji na świecie...Rozejrzyj się. Otwórz okno (umysłu też).
I wreszcie o nie ratowaniu świata tylko Europy: jest dokładnie odwrotnie niż piszesz. NIE DA się uratować Europy, bez ratowania świata. Drut kolczasty nic nie da. Ale to trzeba trochę poczytać. Co do Rosji i innych dyktatur - pełna zgoda! Zbroić się po zęby bo oni rozumieją tylko siłę. Ale tam gdzie jest szansa, pomagać. W zamian za praworządność, edukację, prawa człowieka.
Opcja chińska była obłąkana, bo przeprowadzona metodą bolszewicką, albo się podporządkujesz albo przymusowa aborcja, albo zabieramy dzieciaka, albo jesteś bogaty partyjniak i wszyscy przymkną oko. Jako, że przycisnęli śrubę za bardzo, więc odbiła się w drugą stronę, choć Chinki nadal rodzą mało (1,2 dziecka na kobietę wg worldbank). Ponownie, chodzi o zrozumienie, że nasze problemy biorą się głównie z przeludnienia, a nie z niedoboru ludzi. To, że ekonomiści pytają kto będzie na nasze emerytury pracować, nie oznacza, że mają rację - logicznie nie mają, bo oznaczałoby to konieczność ciągłego wzrostu w nieskończoność, co jak wiadomo jest niemożliwe. Powinniśmy się zastanowić, jak chronić nasze zasoby w sposób etyczny, tzn. jeżeli pomagamy Afryce, to tylko pod warunkiem wprowadzenia państwowej antykoncepcji - nie może być tak, że my dbamy o klimat i segregujemy śmieci, a tam goście mają na to wywalone, produkują 7 dzieci, które wyślą potem pontonem do bogatej Europy, a my jak te barany będziemy się przyglądać.... Cytując pewnego klasyka: nie ma jednego problemu ludzkości, który zostałby rozwiązany zwiększoną populacją...
P.S. Poczytajcie Petera Zapffe :)
Ad 1., tylko problem jest taki że potencjalny dyktator nie tyle że nawet nie przejmie się brakiem tych środków co nawet się ucieszy bo mniej wykształcone społeczeństwo nie będzie mu stawiać oporu.
Myślę że jednak drogą dla Afryki powinno być coś w stylu nowego kolonializmu na bardziej właściwych zasadach - lokowanie tam europejskich inwestycji, tak żeby zapewnić lokalnym mieszkańcom pracę, i przeznaczanie jakiejś części zysków na usługowe wsparcie ludności - edukację, opiekę zdrowotną. Ale obwarowane takimi zasadami że jeśli zaczną fikać to będą ryzykować utratę środków i misję pokojową.
I w zasadzie nie ma wyboru bo jeśli nie zrobi tego Europa to już robią to Chiny i to nie na takich milutkich warunkach.
Brawo. Post z rymi pięknymi wywodamipod ktorym sie wypowiadamy porusza piekny temat pomocy w miejscach wystepowania problemów.
Nie rozumie jedynie tego że owoce owego pomagania sa calkowicie niszczone poprzez wzrost populacji. Nikt tam nie odczuwa efektów wzrostu.
Vede Nigeria i kraje Sahelu.
Pominięte zostało to, że liczba martwiących się o koniec miesiąca rośnie.
Podam je ja.
Wreszcie niech wszelkie kraje jak Niemcy, Francja itp. zaczną respektować własne i unijne prawa i przestaną przyjmować masowo nielegalnych migrantów.
Nielegalnych, bo nadal obowiązuje pakt dubliński, który mówi, że o azyl trzeba ubiegać się w pierwszym kraju Unii a nie w ostatnim.
Kluczowe pytania brzmią: czy chodzi o imigrację tylko nielegalną czy imigrację wogóle? I jakie są skuteczne środki do przeciwdziałania tej nielegalnej? Bo przykład USA pokazuje, że budowanie murów może być mało skuteczne, mają mniejsze i większe płoty na granicy z Meksykiem, a migracja (nielegalna) się nasila.
Legalne migracje są szanowane, szanuje się ludzi, którzy legalnie przyjeżdżają do pracy, nie szanuje się nielegałów, płacącym przemytnikom ludzi, po to żeby potem siedzieć na socjalu.
Chodzi o nielegałów.
A budowanie murów jest faktycznie mało skuteczne, bo jak mur ma 6 metrów, to zawsze można przystawić drabinę 7 metrów albo zrobić podkop. Natomiast działa już, regionalnie, system niemiecki: zamiast gotówki dla nielegałów, karta elektroniczna na zakupy i już wyjeżdżają, bo z tej karty nie mogą przesłać kasy do Afryki gdzie za to można sobie i dom wybudować.
Jakie są skuteczne środki? Dość proste, takie jak na granicy między jedną i drugą Koreą i takie jakie były na granicy między NRD a RFN. Tylko trzeba odważnego, który je wprowadzi.
Nie chciałbym psuć wygodnych rozwiązań, do których po latach doszła Europa bo ktoś nie jest w stanie zrobić pushbacku na granicy czy odstawić pontonu tam, skąd ruszył.