Zdaniem naukowców i przyrodników górnictwo głębinowe to jedno z największych zagrożeń dla dna morskiego oraz żyjących tam organizmów. Trwa wyścig z prywatnymi firmami, które chcą wydobywać zalegające w oceanie konkrecje metali.

W Kingston w Jamajce rozpoczęła się konferencja Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego (ang. International Seabed Authority, ISA). Rządy wielu państw, w tym Polski, omawiają m.in. kwestię ochrony środowiska morskiego w świetle obaw związanych z tzw. górnictwem głębinowym.

Chodzi o pozyskiwanie (potencjalnie dużych) ilości metali, w tym metali ziem rzadkich i innych cennych surowców. Robi się to specjalną maszyną, zasysając tzw. konkrecje metali, leżące na dnie oceanu polimetaliczne bryłki przypominające kartofle. Stanowczo sprzeciwiają się temu ekolodzy i duża część środowiska naukowego.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Co ciekawe Polska już w latach 80-tych ub. wieku zawiązała wraz z Bułgarią, ówczesną Czechosłowacją, Kubą i ZSRR tzw. Wspólną Organizację dla Prowadzenia Prac w Zakresie Poszukiwania, Rozpoznawania i Przygotowania do Przemysłowego Zagospodarowania Konkrecji Żelazomanganowych spółkę ˝Interoceanmetal˝ z siedzibą w Szczecinie. Podmiot działa do dzisiaj.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Jednak warto by dokładnie przedstawić perspektywę:
    dno oceanu, na głębokości 4 km, to olbrzymi obszar przypominający pustynię. Oczywiście, coś tam żyje. Jak na pustyni. Ba! Są i oazy (przy kominach hydrotermalnych). Ale jednak ... pustynia.
    Teraz istotne pytania na które ja nie znam odpowiedzi: jak wielką powierzchnię ludzie mieliby przeorać wydobywając te minerały? Jaki procent dna pokrywa coś przydatnego? Tak porównując do wydobycia na lądzie - byłoby to bardziej czy mniej obciążające dla środowiska (przyczyniające się do szkody jakiś istot żywych)?
    @bushman14
    Przede wszystkim to nie jest pustynia z oazami w postaci kominów hydrotermalnych (wiem, bo zawodowo zajmuję się zwierzętami z wspomnianego regionu), tylko bardzo bogaty w gatunki, wciąż niezwykle słabo poznany obszar. Np. w "mojej" grupie na 300 zebranych osobników co 2-3 to inny gatunek, do tego ponad 60% z nich jest nowymi dla nauki. To co jest charakterystyczne dla zbiorowisk w głębinach to niewielkie zagęszczenia (l. osobników na jednostkę powierzchni) i nierównomierne rozmieszczenie - pewnie stąd ta "pustynia". Ale to dla tych organizmów tylko gorzej, bo populacje zniszczone podczas wydobycia będą mieć znacznie większy problem by się odrodzić. I jeszcze trzeba dodać, że wszelkie procesy w głębinach (w tym odtwarzanie zbiorowisk) zachodzą znacznie wolniej niż w większości innych ekosystemów.
    Anna Jażdżewska (UniLodz)
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @bushman14
    Och, właśnie nie pustynia. Toż Wyborcza pisała kilka lat temu o odkryciu nowych gatunków na dnie morskim: wyborcza.pl/7,75400,28075511,gleboko-na-dnie-oceanu-buzuja-od-zycia-ekosystemy-o-jakich.html#S.embed_article-K.C-B.1-L.4.zw
    A kombajny, cóż, trzeba je czymś napędzać, czymś smarować (taki smar nigdy przecież w 100% nie jest szczelnie zabezpieczony) a od czasu do czasu zdarza się awaria i taki kombajn zostanie tam, gdzie został posłany na zawsze.
    Co do pytań to stref bogatych jest co najmniej kilka. Procent dna to wciąż niewielki, choć nasza niewiedza na temat dna morskiego i hipotetycznego wpływu człowieka jest ogromna.
    Można tylko zakładać, że podobnie jak na powierzchni ludzkie kopalnie, hmm, zmienią nie tylko krajobraz, ale właściwie wszystko w okolicy.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @jazdzurka
    To, że wśród zebranych osobników jest dużo nowych gatunków oznacza tyle (i tylko tyle), że te ekosystemy są dość słabo poznane. Co więcej: dość prosto można w ten sposób oszacować faktyczną liczbę gatunków które tam faktycznie żyją.
    Natomiast porównanie z pustynią bierze się z prostego oszacowania ich zagęszczenia na jednostkę powierzchni, z oszacowania ilości biomasy na jednostkę powierzchni itd. Jako specjalistka, możesz podać konkretne liczby? Np. porównanie ilości biomasy na kilometr kwadratowy lasu, łąki, pustyni i losowo wybranego fragmentu dna na głębokości 4 km?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @astro112
    Co do bogactwa życia na dnie oceanu, to odsyłam do poprzedniego wpisu.
    Co do kopalni, to nie wątpię w ich dewastujący wpływ na lokalne środowisko, jednak gdyby miało to dotyczyć jakiegoś ułamka wielkiej powierzchni dna oceanicznego to szkoda byłaby jednak niewielka w porównaniu do tego jak ludzkość przeorała powierzchnię przekształcając naprawdę bogate ekosystemy w monokultury rolnicze, zabetonowane miasta itd.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @bushman14
    Twoje porównanie z pustynią (zwłaszcza dodając "coś tam żyje") wskazuje na sugestię, że w przyrodzie ważna jest tylko produktywność danego ekosystemu (wynikająca z zagęszczeń organizmów i odpowiadająca za biomasę). Stąd łatwo o stwierdzenie - po co nam chronić coś, co nie tworzy dużej biomasy. Nic bardziej mylnego, bo kluczem jest RÓŻNORODNOŚĆ, a nie sama produktywność. Gdyby tylko o biomasę chodziło, to ważniejsza byłaby monokultura kukurydzy (najlepiej GMO, bo wtedy może jeszcze większą biomasę wyprodukuje), a nie naturalny fragment tundry.
    Głębiny oceaniczne produkują małe ilości biomasy (nie będę podawać żadnych porównań bo to nie ma sensu), ale nadal nie są pustynią, bo są niezwykle bogate w gatunki (czyli różnorodne). Te gatunki są częścią oceanicznej sieci troficznej, więc nawet jeśli z naszej obecnej perspektywy część z nich "po prostu sobie gdzieś tam żyje na dnie", to ich brak w ekosystemie może doprowadzić do zaburzeń jego funkcjonowania.
    Jednym słowem - bogactwo, to nie biomasa, ale różnorodność.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @jazdzurka
    To mnie nie zrozumiałaś. Dla mnie pustynia to też swoisty ekosystem ze specyficznymi dla tego miejsca gatunkami. Tyle że mniej zasobny zarówno w gatunki jak i biomasę w porównaniu do wielu innych ekosystemów. Piszesz o tych organizmach które znaleźliście. Możesz napisać co to było? Jednokomórkowe detrytofagi? Bakterie? Coś złożonego? Jak się ma ta różnorodność biologiczna w porównaniu do np. gleby w lesie?
    Co do tej sieci troficznej, to jednak jak te denne ekosystemy są raczej ich końcem. Jak dużo biogenów które tam powstają wraca do górnych warstw wody a jak dużo po prostu zalega w postaci warstwy osadów stopniowo wciąganych w strefy subdukcji?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @bushman14
    Jakoś nie możesz zrozumieć, że trudne warunki środowiskowe przekładają się na łatwość ich zniszczenia.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @a_usher
    A kimże ty jesteś, żeby oceniać co ja mogę a czego nie mogę zrozumieć?
    Wydobywanie minerałów przekłada się na zniszczenie lokalnych ekosystemów. Pojedź sobie do Bełchatowa, popatrz na tą dziurę a potem zastanów się co tam było wcześniej.
    Ja zadaje ZASADNE pytania. _ILOŚCIOWE_. W zamian dostaje emocjonalne lub fanatyczne odpowiedzi. Zupełnie zasadne jest w miarę obiektywne porównanie szkód środowiskowych do jakich może dojść na skutek takiej działalności w różnych miejscach. Gdybyś miał do wyboru zadecydować, czy zrobić kopalnię odkrywkową w Puszczy Białowieskiej, na rafie koralowej, albo na dnie oceanu, to co byś wybrał? Albo inaczej: gdybyś miał się przykuć do przysłowiowego drzewa, go gdzie? W Puszczy Białowieskiej, na rafie, czy w bentosie 4km pod powierzchnią oceanu?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @bushman14
    Nie zajmuję się zawodowo zgrupowaniami pustyń, więc nie podam danych "ilościowych" dla tego ekosystemu, które tak Cię fascynują (pamiętaj, że dane liczbowe [ilościowe] odnoszą się nie tylko do biomasy, ale także bogactwa gatunkowego, a to na biomasę nie musi się przekładać). Jednak ekosystem pustyni od głębinowego różni się chociażby tym, że w warunkach bardzo dużych dobowych różnic temperatury i braku wody naprawdę niewiele tam aktywnie żyje (wiele organizmów większość czasu spędza w formach przetrwalnikowych - nasiona, cysty, itd.). Gdy przychodzi moment opadów, to wszystko ożywa, by w jak najkrótszym czasie rozmnożyć się a następnie w większości przypadków zginąć. W głębinach wygląda to zupełnie inaczej. Mamy do czynienia ze stale aktywną (w sensie występującą w formach "nieprzetrwalnikowych") fauną, która charakteryzuje się powolnym rozwojem i niewielkimi zdolnościami do odtwarzania (to właśnie decyduje o jej wrażliwości na ingerencję ze strony człowieka).
    Pytasz co takiego żyje na dnie (nie mogę nie zauważyć zawoalowanej sugestii, że raczej nic specjalnego). Oczywiście bakterie, ale ja się tym nie zajmuję, więc nie będę się wypowiadać. Jak najbardziej jednokomórkowce - np. otwornice Xenophyophora, których pojedyncze komórki mogą osiągać kilka centymetrów wielkości (też nie moja działka, Gooday et al. 2017, Biological Conservation). To co ja badam, to jak najbardziej "coś złożonego", a mianowicie skorupiaki obunogie i to o nich pisałam, że charakteryzują się bardzo dużą różnorodnością w głębinach (te wyniki są wciąż w opracowaniu, więc nie mogę dać namiarów na gotową publikację). Ale poza tymi zwierzętami należącymi do makrofauny (bezkręgowce o wielkości od ok. 300 um do 5 cm) wiadomo, że podobnie wysoka różnorodność była stwierdzona dla skorupiaków równonogich (Isopoda) i wieloszczetów (Polychaeta) (Janssen et al. 2015, PlosONE). Także np. wężowidła (to już zwykle megafauna, bo zwierzęta te mają ponad 5 cm) okazały się być bardzo bogate w gatunki w rejonie CCZ (Christodoulou et al. Biogeosciences). Z innych grup są też stułbiopławy, mięczaki (np. ślimaki czy głębinowe ośmiornice), czy też strzykwy (zwane morskimi ogórkami) (Amon et al. 2016, Scientific Reports). No i oczywiście meiofauna (bezkręgowce mniejsze niż 300 um), których zgrupowania są tworzone głównie przez nicienie i widłonogi z grupy Harpacticoida (np. Hauquier et al. 2019, Biogeosciences).
    Druga sprawa, którą podnosisz to sugestia, że w głębinach występują tylko reducenci (tak rozumiem Twoje określenie, że te ekosystemy są "końcem sieci troficznej"). To też nie jest prawda. Wśród wymienionych wyżej zwierząt, z oczywistych względów, brakuje tylko roślinożerców. Poza tym mamy filtratorów, detrytusożerców, drapieżców, wszystkożerców. Ciekawą grupą, ważną z punktu widzenia obiegu biogenów z głębinach są padlinożercy. Tu znów wracamy do mojej grupy, obunogów. Te zgrupowania nie są akurat jakoś niezwykle różnorodne, ale charakteryzują się dużą liczebnością w głębinach (np. Patel et al. 2020, Biogeosciences; Mohrbeck et al. 2021, Marine Biodiversity; Bribiesca-Contreras et al. 2022, Frontiers in Marine Sciences).
    Warto dodać, że większość zwierząt wymienianych w powyższych pracach jest endemitami głębin (nie spotkamy tych samych gatunków w wodach płytszych, więc jak je zniszczymy, to nie zastąpią ich osobniki z wód płytszych). Jeszcze jedna przykładowa praca na temat zmian jakie mogą nastąpić w sieciach troficznych w wyniku wydobycia konkrecji manganowych, o których tutaj mowa (Stratmann et al. 2021, Scientific Reports).
    Na koniec przykro mi, że moje wypowiedzi zaliczyłeś do "fanatycznych" lub "emocjonalnych". Co do przykładów ekosystemów do ochrony to sam posługujesz się emocjami bo wybrałeś trzy, które są akurat najbardziej wrażliwe i wyjątkowe i wszystkim należy się taka samą ochronę.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @a_usher
    No właśnie, to jest dodatkowa rzecz, o której wspominałam. W biologii używa się dwóch określeń: "vulnerability" (wrażliwość) i "resilience" (odporność).
    W przypadku głębin mamy do czynienia z bardzo wrażliwymi gatunkami, które łatwo zniszczyć, a jednocześnie ze względu na powolność procesów zachodzących w głębinach zniszczony ekosystem ma małą odporność, bo odtwarza się bardzo długo. Ale jeśli ktoś widzi w przyrodzie tylko zagęszczenia i biomasę, a nie również różnorodność, wrażliwość gatunków i odporność ekosystemów, to dyskusja jest z góry jest na straconej pozycji.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @jazdzurka
    Po pierwsze: gdybyś w ten sposób odpowiedziała na wstępie, nie byłoby gożkich ocen z mojej strony.
    Po drugie - zarówno biomasę jak i różnorodność biologiczną można wyrazić liczbami i porównać w ten sposób rożne ekosystemy. Pisanie o 100, 300 czy milionie odkrywanych tam gatunków nie mówi nic, jeśli się tego nie porówna z innymi ekosystemami.
    Moje pytania, które zadaję nie dlatego żeby coś zasugerować, tylko dlatego że NIE WIEM, zmierzają do prostego rozróżnienia: jeśli to górnictwo głębinowe miałoby objąć jakąś niewielką część dna morskiego, w miejscu gdzie ekosystem jest może i wrażliwy, ale w porównaniu do innych nie tak bardzo bogaty, nie tak bardzo tętniący zyciem i z powodu słabych powiązań zwrotnych, nie mający tak wielkiego znaczenia dla innych ekosystemów, to owo górnictwo nie będzie wielkim problemem. Albo odwrotnie, jeśli zaś któryś z tych warunków nie jest spełniony (czyli np. owo górnictwo ma perspektywy na znacznej części dna morskiego, zniszczy ekosystemy o wielkiej różnorodności biologicznej, wielkiej zasobności, albo wielkiej sieci powiązań z innymi ekosystemami).
    Po trzecie, chodzi o to, że jak rozumiem te ekosystemy z dna oceanów korzystają z tego co opada z powierzchni (detrytusu) oraz z kominów hydrotermalnych, ale jest to raczej jednokierunkowe powiązanie, bo to co tam opadnie już raczej nie wraca na górę, nawet jeśli na bytuje tam kilka pięter piramidy troficznej. A może jednak wraca? Nic takiego nie pamiętam z ekologii, którą zaliczałem kilkadziesiąt lat temu, ale raz, mogłem zapomnieć, dwa, ekolodzy mogli coś nowego odkryć w tym względzie.

    I takich informacji mi brakuje w artykułach które biją na alarm z powodu tego hipotetycznego górnictwa.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Jeżeli na szali jest transformacja energetyczna, to ch... z meduzami. Jak wymrzemy to się zregenerują...
    już oceniałe(a)ś
    0
    9