Dagny Krauze-Gryz: - Od 2017 r. intensywnie szukaliśmy lisich nor. Monitorowaliśmy, ile lisów przystępuje do rozrodu i przede wszystkim to, jaka jest ich produktywność, czyli ile młodych wyprowadzają i w jakim czasie. Sprawdzaliśmy też skład ich pokarmu. Natomiast dzięki zimowym tropieniom na tzw. transektach mogliśmy w skali całej Warszawy ocenić zagęszczenie lisów i to, jakie środowiska wybierają. Informacje porównaliśmy z danymi z początku XXI wieku i z lat 70. XX wieku, które zbierał nieżyjący już prof. Jacek Goszczyński. To pozwoliło nam dowiedzieć się, jak w kolejnych dekadach te drapieżniki wykorzystywały przestrzeń miejską.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Fajnie łapią krety.
W końcu, jak już jestem parę metrów od niego, rusza z wyraźnym ociąganiem noga za nogą: "no dobra, jak już się tak uparłeś to niech ci będzie" :-D
PS Tu, gdzie mieszkam (obrzeża Warszawy) zdarza mi sie widywać lisy. Szczerze mówiąc nie wiem, w jakim sensie mogą być problemem (poza nadmierną liczebnością i wścieklizną, oczywiście, ale to chyba jest pod jako taką kontrolą) - w przeciwieństwie do dzików, które dewastuja trawniki, ogrodzenia i ogrody, a do tego są niebezpieczne.
w UK czesto jest wykladane w ogrodkach jedzenie dla kotow czy jezy - lisy zjadaja, potrawia tez wybebeszyc smietnik, nie sa wybredne i zjadaja rowniez owoce z ogrodkow, potrafia tez niezle rozkopac trawnik czy grzadke podczas polowania na gryzonie w norach, znacza teren i moczem i kalem, sa nosicielami tasiemca bablowca - moga powodowac skazenie warzyw i owocow jajami tego pasozyta (dlatego nie nalezy jesc niemytych owocow lesnych typu jagody, maliny czy jezyny...)
Dziękuję. Czekałam na komentarz, w którymś ktoś wygłosi zarzuty wobec lisów.
Bo kiedy ja wygłaszam zarzuty wobec dzików, dostaję kupę minusów i nieomal pogróżki. Jak można nie lubić tych słodkich świnek!
Miejscem dzikich zwierząt jest las. Kropka.
Nie słyszałaś nigdy o synantropizacji ani o synurbizacji? A o durniach rozrzucających wszędzie śmieci jako zaproszenie dla bezpańskich i dzikich zwierząt?
Słyszałam. Między innymi na tym forum od Ciebie. Nie sa to zjawiska stare, więc może jeszcze mamy szansę coś z nimi zrobić. Bo to, co się dzieje, idzie w złym kierunku. Łosie na ulicach stolicy, niedźwiedzie na progach domów, lochy się prosią ludziom w ogrodach... Dobrze, że w Polsce nie ma tygrysów, bo pewnie też by się synurbizowały.
Synantropizacja jest stara jak Homo sapiens. Najlepsze przykłady to wszy, pluskwy i drozofile.
Ludzie są winni, bo kawałkują środowisko dzikich zwierząt, więc te muszą się przemieszczać przez terytoria ludzkie. A tam natykają takie atrakcje, że pozostają zamiast migrować dalej do swojego naturalnego środowiska.
Tygrysy w cieplejszych krajach się synantropizują, bo przez globalne ocieplenie muszą przeżyć susze między monsunami bez dostępu do naturalnych źródeł wody. Podobnie jest w tropikach. Pozostaje woda wydobywana i gromadzona przez ludzi - studnie, koryta dla zwierząt domowych, stawy, itp. Masz wzmianki o rezusach, które się utopiły w studni czy o lisach, które się nie utopiły, bo studnia też wyschła.
to nie są zarzuty, a jedynie fakty - jak widzisz minusów u mnie nie ma, bo to nie lisy winne, ze człowiek stworzył takie, a nie inne środowisko - lisy się tylko do niego przystosowują i staraj się w nim przeżyć - całkiem skutecznie, bo są dość elastyczne i inteligentne
w UK, zależnie od badan, ilość lisów na km2 na terenach miejskich i podmiejskich jest od 3-5x większa niż na terenach typowo wiejskich/rolnych lub naturalnych - niedogodności związane z zanieczyszczeniem środowiska czy ruchem ulicznym rekompensowane są obfitością łatwo dostępnego pożywienia, dostępnością kryjówek i brakiem większych drapieżników
O tak dziki to krwiożercze stworzenia. To teraz porównaj ile było w ciągu roku niebezpiecznych zdarzeń z udziałem dzika a ile z udziałem kierowców.
albo mysliwych...