Wyrzucone przez ocean ciała basów, płaszczek i innych ryb rozkładają się w upale na brzegach zatoki San Francisco. Ryby umierają również w położonej nieopodal wybrzeża lagunie pływowej Lake Merritt w Oakland. W nieznośnym smrodzie służby i ochotnicy próbują wyzbierać padlinę.

Za śmierć zwierząt – nie tylko ryb, ale również bezkręgowców – prawdopodobnie odpowiada toksyczny zakwit glonów o nazwie Heterosigma akashiwo. Rozpoczął się jeszcze w lipcu, a następnie rozciągnął od leżącej około 20 mil na północ od San Francisco zatoki San Pablo aż po wybrzeże hrabstwa San Mateo. Glony barwią wodę na charakterystyczny brunatny kolor, stąd w amerykańskich mediach mówi się niekiedy o "czerwonym przypływie".

– Ten rozkwit trwa od ponad miesiąca i obejmuje zatokę San Francisco, więc zakres i czas trwania tego rozkwitu są bezprecedensowe – powiedział agencji Reuters Jon Rosenfield, naukowiec z organizacji Baykeeper.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Gróbarczyk im wytłumaczy, że to wina Niemców.
    już oceniałe(a)ś
    10
    2
    Wina Tuska.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Nasi tam dotarli ?
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    To te z Odry tam dopłynęły ?
    Kraulem ?
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Tusk tam był.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    A to znowu wg was wina PIS?
    już oceniałe(a)ś
    1
    3