Warroza rozprzestrzeniła się już na wszystkich kontynentach. Pszczelarze są zmuszeni do walki z roztoczem, który żeruje na dorosłych pszczołach i larwach, osłabiając je lub zabijając, oraz przenosi wywołujące groźne choroby wirusy. Dotąd jedynym kontynentem, gdzie „pszczeli COVID" się nie rozprzestrzenił, była Australia. Wprawdzie w 2018 roku warrozę wykryto w Melbourne, udało się jednak szybko zlikwidować ognisko. Teraz sytuacja jest znacznie poważniejsza.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Panie, on pali pżczóły w austrii!!! Jak góme
Sasin, Sasin sobie poradzi. Sasin do Australii (z całym PiSem)!
dzięki za ciekawą informację!
amitrazą ( jest w apiwarolu, biowarze itd.) odymiałem ule już w latach '80 ubiegłego wieku
Bzdury. Im silniejsza rodzina tym więcej czerwiu. Im więcej czerwiu tym więcej okazji dla warrozy do rozwoju. Często te najpiękniejsze rodziny najmocniej doświadczają warrozy. Pasków z apiwarolem nie ma. Słaba wiedza i niepotrzebna dezinformacja.
Nie przejmuj się dezinformacją, szansa na to, że australijskie władze przeglądają sekcję komentarzy w GW w poszukiwaniu rad na warrozę jest nikła ;)
co za bzdury. Badania naukowe zebrane w monografii "solitery bees" pod red. prof. Bryan N. Danforth - entomologa i specjalistę od dzikich zapylaczy pokazują że nie można mówić o negatywnym wpływie.
Dodatkowo wyobraź sobie że pszczoła miodna jest normalną częścią naszego środowiska i zamieszkiwała i zamieszkuje NATURALNIE obszar m.in. Europy.
Dodatkowo wyobraź sobie że obecnie jest 1,77 mln rodzin pszczoły miodnej w Polsce. W latach 80'tych było 2,5-2,8 mln. I co? Inne gatunki zostały wyeliminowane?
Szkoda że pszczoły miodne nie mogą cię pozwać do sądu za oczernianie.
Powinny być kary za takie bzdury.
Pszczoła miodna - jeżeli jest w dużym zagęszczeniu - może stanowić konkurencję dla dzikich zapylaczy, ale np. w monokulturach rzepaku czy migdałów nie ma do niej alternatywy. Problem leży w tym, że mówiąc o ochronie pszczół ludzie często myślą o udomowionej pszczole miodnej i ignorują ekologiczne potrzeby ponad 400 innych gatunków pszczół znanych z Polski. Po drugie, pszczelarze czasem sieją "miododajne" rośliny, z których część to gatunki inwazyjne w Polsce (tj. takie, które są obce, szybko się same rozprzestrzeniają i powodują konkurencyjne wypieranie gatunków rodzimych).
Powiedz to naukowcom nie związanym z miodowym biznesem. Ci jakoś dziwnym trafem widzą zagrożenie i to poważne.
To ty podaj nazwiska
a co byś einstainie zrobił ze szkodnikiem znanym jako homo sapiens
Wprowadzanie roślin inwazyjnych jest od dawna zakazane. W Polsce, dzięki rozdrobnieniu pól i upraw wszystkie gatunki pszczół mogą koegzystować.
pszczoły to nie miodowy biznes, tylko prawie wszystko w "kwitnącym" sektorze żywnościowym.