Wilgoć przykleja podkoszulek do karku. Trzask krótkofalówki, kilka słów po hiszpańsku. – Ticos! Mamy szczęście, znaleźli go w dżungli, ale musimy po cichutku podbiec kawałek – mówi Elvis, nasz przewodnik w lesie w chmurach. Łapie lunetę i statyw pod pachę. Truchtamy na palcach alejką przez środek dżungli w górach Tilarán w prowincji Puntarenas. Wreszcie dobiegamy na miejsce. Kolega Elvisa, inny przewodnik, wpatruje się w leśne poszycie nad naszymi głowami. Dla przeciętnego śmiertelnika z Europy nic tam nie ma. Elvis rozkłada statyw, chwilę mocuje się z lunetą, mierzy w gałęzie. Gotowe.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Moje ulubione miejsce wypadu to: Villa Caletas kolo Jaco. Blisko wszystkiego, ale tez i z dala od tlumow - na szczycie gory w tropikalnej jungli z widokiem na zatoke Nicoya i Pacific. Trzy restauracje, hotel i kilkanascie willi na zboczach gory. Moja corka miala tam wesele ... za jedna piata kosztow w Stanach. Bezpieczny i przyjazny kraj ... i bardzo czysty.
No to putin może się wykazać.
'Jeden z niewielu krajów na świecie, który nie ma wojska.'
Bo może sobie na to pozwolić...
BTW, byłem tam, i znam miejsca gdzie szansa na kwezala wynosi koło 100% - ale musicie mi zapłacić... :-)))