Popularność lokalnej produkcji żywności rośnie tak bardzo, że mieszkańcy Amsterdamu chcą odkupić od gminy ostatni żyzny skrawek ziemi w holenderskiej stolicy.

Aktywiści ekologiczni z Amsterdamu próbują negocjować z lokalnymi władzami kupno Lutkemeerpolder – terenu na obrzeżach holenderskiej stolicy, który nazywają ostatnim skrawkiem żyznej ziemi. W 2013 r. w planie zagospodarowania przestrzennego tamtejszy magistrat zakwalifikował teren jako komercyjny.

Władze miasta są gotowe sprzedać Lutkemeerpolder pod centrum dystrybucyjne, ale mieszkańcy Amsterdamu w lutym rozpoczęli zbiórkę pieniędzy, żeby temu zapobiec. Celują w milion euro, chcą, żeby w tym miejscu powstał "park żywności".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    No krwa, u nas działkowicze uprawiają ogródki od 100 lat
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Redaktorze, „organic” to nie „organiczny”. Za SJP: organiczny
    1. «należący do świata zwierzęcego lub roślinnego»
    2. «o negatywnych uczuciach: niedający się zwalczyć ani niczym uzasadnić»
    3. «ściśle ze sobą lub z czymś związany»
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Mieszkańcy nie tylko Amsterdamu powinni w obliczu zmian klimatycznych, wojennnych szantaży, a być może i wojny zainteresować się SOMOprodukcją żywności. Ogródki dzialłkowe to nie tylko grillowanie. Oby nie przyszło nam przekopywać miejskich trawników .
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Dziwne, bo u nas sklepy są pełne warzyw z Holandii. Czasami organic czasami nie;)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0