Jeśli chodzi o wygląd, to wielkouch króliczy jest z pewnością jednym z najdziwniejszych ssaków świata. Jego przyszłość w Australii jest niepewna, ale niedawno zdarzyła się ważna rzecz.

W skali dziwności wielkouch króliczy dorównuje chyba tylko słynnemu "myszojeleniowi", czyli kanczylowi srebrnogrzbietemu. Wielkouch to niewielki torbacz, który przypomina skrzyżowanie myszy, kangura i królika.

Mieszka w Australii, choć raczej nie powodzi mu się tam najlepiej. Populacja liczy nie więcej niż 10 tys. osobników i wykazuje tendencję spadkową. Według klasyfikacji Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) ten gatunek ma obecnie status VU (vulnerable – narażony), co kwalifikuje go do grupy zwierząt zagrożonych wyginięciem. Obok utraty siedlisk największe zagrożenie stanowią dla niego lisy, dzikie psy i – szczególnie – zdziczałe domowe koty.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Trzymam kciuki za wielkouchy, o których nigdy wcześniej nie słyszałam.
    już oceniałe(a)ś
    20
    0
    Gdyby nie uchaty, to wypisz-wymaluj, wychuchol :)
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Nigdy, przenigdy nie zapomnę tej nocy

    Józek, nie daruję Ci tej nocy!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    wszędzie na całym świecie koty to najwieksze szkodniki.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1