Dziś mija rok, odkąd rząd Donalda Tuska przejął władzę z rąk PiS. Sięgając po metaforę, mogę ocenić, że po 12 miesiącach szklanka jest w połowie pełna.

Ktoś powie: za mało, za miękko. Jasne, wiele rzeczy się nie udało. Spektakularną porażką było chociażby nieudane głosowanie w lipcu Sejmie ustawy dekryminalizującej aborcję.

Do przegranej przyłożyło ręce przede wszystkim PSL, nie dając szansy na skierowanie nowego prawa na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.

Uważam jednak, znowu cytując klasyka, że w innych sprawach jest więcej plusów dodatnich niż plusów ujemnych. Udało się odzyskać media publiczne, przejąć kontrole nad prokuraturą, wprowadzić finansowanie in vitro czy "babciowe". Odzyskaliśmy powagę na arenie międzynarodowej i miliardy euro w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Idą zmiany w szkołach i w energetyce, trwa konsekwentne rozliczenia złodziejstwa z czasów PiS.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej