Co oglądać i czytać, czego słuchać? Podpowiadamy i inspirujemy. Zapisz się na nasz kulturalny newsletter.
W plebiscycie, którego patronem jest Robert Sankowski, zmarły w 2017 r. wieloletni krytyk "Wyborczej", szukamy najciekawszych nowych twarzy polskiej sceny muzycznej.
W pierwszym etapie typują je przedstawiciele branży muzycznej - dziennikarze, organizatorzy festiwali, agencje koncertowe czy właściciele klubów. W tym roku dostaliśmy 54 zgłoszenia - każde zawierało trzy typy. Najwięcej wskazań padło na: Jakuba Skorupę, Aleksandrę Słyż, Kaśkę Sochacką, Janusza Walczuka, Young Leosię i Zdechłego Osę oraz zespoły Blokowisko, Dziwna Wiosna, Egipcjanie i Pies.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
śpiewanie z jakimś dziwnym akcentowanie co 3-4 sylaby, jakie to słabe jest...
To jakaś polska nisza czy światowy trend?
Czy ten styl w muzyce ma nazwę?
Zdechły Osa to jedyny w zestawieniu oryginalny artysta. Kaśka ma doskonałe teksty, to fakt. Ale treści do usłyszenia w tylu innych piosenkach o podobnych aranżacjach i z podobnym wokalem. Prawdę mówiąc, jest to klimat Mikromusic, znany od dziesięciu lat. Teksty Natalii Grosiak są tej samej jakości i treści. Wokale kobiece w całym zestawieniu (ale generalnie w 85% z nowych zespołów nie- i mniej zależnych) również w męczącym trybie pobrzmiewają stylem Natalii. Czasem mam nawet wrażenie, że dziewczyny o odmiennej barwie głosu po prostu nie przebijają się do obiegu. I Kaśka z miejsca brzmi jak kolejna Natalia. Pozostałe zespoły, zw. gitarowe, cierpią z kolei na przeinspirowanie zachodnim indie i singers songwriters, co ciekawe, te inspiracje często sięgają przełomu XX. i pierwszej dekady XXI. wieku. Są jednak tak jałowe. Naprawdę, Zdechły jako jedyny, nawet czerpiąc inspiracje, wchodzi z nimi w dialog, konfrontuje i przełamuje konwenanse, ostatecznie kładąc swoje karty na wierzchu. To jedyna charyzmatyczna, bezkompromisowa postać w zestawieniu. Nie do końca moja ulubiona muzyka, ale wchodząc w tryb oceny konkursowej nie potrafię na tej liście znaleźć dla niego konkurencji. Nawet jeśli z powodu dat urodzenia i młodości czasem bliżej mi do jesieniarskiego indie albo klimatów skupionych wokół np. Rough Trade czy promowanych przez Arthur Magazine 20 lat temu, czy fali nowej psychodelii i glow-fi, która od 15 lat płynie przez Zachodni off, to wciąż cierpię, słuchając nieśmiałych prób dialogu polskich muzyków z tymi źródłami. Tak, ta nieśmiałość pogrzebrała już wiele polskich talentów.
Bez przesady z tą oryginalnością, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Inne utwory, a jest ich aż trzy na krzyż, mówią, że to żaden artysta, choć przyznam, że piosenka, na której się wybija, jest znośna. Znośna i nic więcej, ale lepsza niż to, co wygrało i dość ciekawy temat piosenki. Z psychologicznego punktu widzenia wcale nie taki rzadki, często młodzi chłopcy podkochują się w matkach swoich kolegów, czasem z tego nawet rodzą się związki.
Ogólnie zbierając do kupy, smętny do bólu chlor rządzi jak Jarosław Kaczyński w Polsce. Jeszcze, żeby Blokowisko wygrało, ale to też nieciekawe, trochę lepsze, lecz bez nadzwyczajnego zachwytu, aczkolwiek to dobry materiał na wielką karierę. Może za stary jestem, żeby oceniać sprawiedliwie, sam nie wiem, ale nie jest tak, że mi się nic nie podoba.
Przyznam, że zauroczyło mnie, właściwie bez wdawania się w szczegóły odkrywam Szklane Oczy. Artystycznie dość ciekawe i oryginalne, nawet piękne. Śmieszny, oryginalny, dziewczęcy głos młodej artystki, jakby pobudza wyobraźnię mojej punkowo-rockowej estetyki, czy nawet stylistyki. Pewne odkrycie, jakiś dysonans, mam nadzieję i liczę na to, że artystka zrobi wielką karierę muzyczną.
Leonard Cohen też nie był wesołkiem.
Nasłuchałeś się jakiegoś jazzu czy innego metalu, to nie rozumiesz.