Na początku panowania kierowca woził go w okolice akademii i liceów, gdzie znudzony król wypatrywał najpiękniejszych dziewczyn. Sprawy państwa zaczęły go zajmować, dopiero gdy stuknęła mu pięćdziesiątka

Tekst był opublikowany w "Dużym Formacie" 13 sierpnia 2007 r.

Wcale nie chciał być królem. Nie umiał rządzić, a władza raczej go przerażała. Nie szukał jej, nie pragnął, lecz unikał. A jednak zasiadłszy na tronie, sprawował ją aż przez czterdzieści lat. Gdy zaś - przeżywszy 92 lata - umarł, rodacy okrzyknęli ostatniego afgańskiego króla Mohammeda Zahir Szaha najlepszym władcą, jakiego kiedykolwiek mieli.

Książę rozkochany w sztuce Paryża

Czym są w jego kraju władza i tron i jakie niosą ze sobą zagrożenia, przekonał się, gdy na jego oczach zamachowiec zabił jego ojca, króla Mohammeda Nadir Szaha. Zahir Szah miał wtedy dziewiętnaście lat i po raz pierwszy przeklinał swoje królewskie pochodzenie, które kazało mu robić to, czego nie chciał, a odbierało to, co kochał.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze