Niby niektórzy zakrywają sobie przyrodzenia, niby! A jak wejdą na schodki przy tym basenie, to tylko szmyrg, ręcznik w bok i już wiercą gołymi dupskami. Fuj, proszę pana!

Tekst był opublikowany w "Dużym Formacie" 22 września 2011 r.

Przy cichej ulicy Dehnelów na pogórniczym osiedlu w 35-tysięcznej Czeladzi, w XIX-wiecznym pałacu, od zeszłej jesieni działa kompleks saun z tarasem i basenem na wolnym powietrzu (polski pomysł, niemiecki kapitał, wspólny patent na niszczejące "mienie nieprodukcyjne" zlikwidowanej kopalni). Woda z fontanny rozpyla mgiełkę, śpiewają ptaki.

Kultura podglądania

Pani Irena pół życia oglądała z balkonu budynek dyrekcji kopalni Czerwona Gwardia i wyleniały trawnik. Aż w końcu w tym samym miejscu zobaczyła klientów Term Rzymskich. - Oni wychodzą stamtąd całkiem goli, bezczelnie pławią się w basenie, paradują po schodkach, na ścieżce i patrzą w naszą stronę. Bez żadnego wstydu! - mówi zbulwersowana.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze