"Pachnidło" to fascynująca adaptacja powieści Patricka Sueskinda. Nie wierzyłem Tykwerowi, gdy opowiadał bajki o zwycięskiej miłości. Wierzę mu teraz, jak iluzjoniście, który omamia, przeraża i puszcza do nas oko

Tekst był opublikowany w "Gazecie Wyborczej" 12 stycznia 2007 r.

Jean Baptiste Grenouille - postać należąca do galerii wielkich powieściowych zbrodniarzy - jest wyrzutkiem, zaraz po urodzeniu dosłownie wyrzuconym na śmietnik. Nie wie, kim jest. Nie wie też, co to miłość. Nigdy nikogo nie kochał. Morduje piękne młode dziewczęta, żeby wytapiać z nich perfumy i używać ich jako własnego zapachu - sam bowiem dziwnym zrządzeniem losu nie pachnie w ogóle. Perfumy są dla niego ersatzem miłości. Grenouille staje się twórcą zapachów - "największym perfumiarzem wszech czasów". Stopniowo odkrywa, że ma w swych rękach potężną władzę. Może za pomocą perfum wzbudzać w ludziach miłość. Choć i ona - jak wszystko w jego życiu - pozostaje iluzoryczna. Trwa, dopóki nie wywietrzeje zapach.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze