Ankieter dzwoni do pięciu zaufanych osób. Mówi: pani Zosiu, jakby do pani dzwonili z kontrolą, to robiłem u pani ankietę o piwie. Albo o zaufaniu do Kościoła. Rozmowa ze współwłaścicielem firmy badawczej zatrudniającej kilka osób na umowy o dzieło

Rozmowa ukazała się w "Dużym Formacie" 30 czerwca 2016 r.

Dlaczego się sufituje?

- Po pierwsze, z powodu standardowej stawki wynoszącej obecnie 20 zł brutto za mniej więcej 40-minutową ankietę. Po drugie, z powodu zmiany nastawienia respondentów, która to zmiana wynika z braku czasu i braku zaufania do ankieterów. To ostatnie jest oczywiście efektem mizernej płacy w branży, czyli patrz - początek.

Kiedyś ankieterzy byli pracowniczą arystokracją - i tak wyglądali. 15 lat temu zarabiali po 4 tys. zł. Miewali dla badanych upominki: jakieś czekoladki, długopisy, miarki, latarki... głupoty takie. Ale były. A teraz, gdy ankieter sam dostaje 20 zł za badanie, które czasem wymaga kilku wizyt, które może się przeciągnąć do godziny i które może być bardzo skomplikowane... Gdy zarabia miesięcznie 2 tys., to już mu oczywiście nie starcza kasy na to, by kupić podarunek. A bez prezentu ciężko. Czy pan by poświęcił godzinę swojego cennego czasu dziennikarza na rozmowę z obcym człowiekiem, który będzie pana pytał o kształt talerzyka? Bo ja bym nie poświęcił.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze