"Wymień pani deskę amerykańską na tajwańską, bo jest o wiele tańsza, a zapobiegniesz pani złu. Lepiej niech chłopaki jeżdżą na deskach, niżby mieli wąchać butapren. Ja już rozmawiałam z panią pedagog, deska jest korzystniejsza"
Artykuł opublikowany w "Gazecie Wyborczej" 25 maja 1991 r.
Jedenastoletni Filip jest rekordzistą - do sklepu ze sprzętem skateboardingowym na Smolnej 14 w Warszawie przychodził codziennie przez dziewięćdziesiąt trzy dni. Nie licząc niedziel. Wreszcie rodzice zlitowali się. Dziewięćdziesiątego czwartego razu przyszedł z dwoma milionami i kupił sobie wymarzoną deskę.
Matka dwunastolatka, która przyszła z synem na godzinę przed otwarciem sklepu, by kupić zestaw firmy Vision za 1,5 mln zł, opowiada jak była zdumiona, gdy zobaczyła, że chłopak sypia z deska prawie metrowej długości. Myślała, że to niebezpieczne, ale syn wyjaśnił jej, że wszyscy chłopcy z klasy śpią z deskami.
Wszystkie komentarze