Chwilę po ostatnim gwizdku słynnemu komentatorowi Janowi Ciszewskiemu łamał się głos ze szczęścia i wzruszenia, a miliony Polaków siedzących przed telewizorami oszalało z radości - to Polska, a nie Anglia jedzie na mistrzostwa świata w Niemczech zachodnich
Tekst był opublikowany w magazynie "Ale Historia" 14 października 2013 r.
Gdy 17 października 1973 r. o godz. 19.45 belgijski sędzia Vital Loraux rozpoczynał mecz na Wembley, sytuacja w grupie była następująca: pierwsza Polska z czterema punktami, druga Anglia z trzema i Walia. Też z trzema punktami, ale że rozegrała już wszystkie mecze, nie miała szans na awans. Anglicy musieli wygrać, Polakom wystarczał remis.
Anglia była faworytem - siedem lat wcześniej ten sam trener Alf Ramsey poprowadził Anglików do tytułu mistrza świata. Na meksykańskim mundialu w 1970 r. doszli do ćwierćfinału. W 1973 r. Ramsey nie miał już prawie piłkarzy, którzy w 1966 r. zdobyli mistrzostwo, ale nie brakowało mu wielkich graczy. Anglicy mieli swoją publiczność - 90 tys. 587 kibiców. Polacy stracili Włodzimierza Lubańskiego, piłkarza, który 6 czerwca pogrążył Anglików w wygranym 2:0 meczu eliminacyjnym w Chorzowie.
Wszystkie komentarze