Czy trzymiesięczne dzieci mają zdolności językowe? Jak wspierać w domu swoje dziecko, by uczyło się łatwiej i lepiej?

Olga Woźniak: Czy są dzieci bardziej i mniej uzdolnione językowo? Jak je rozpoznać?

Katarzyna Paciorek*: Każde zdrowe dziecko jest w stanie nauczyć się dowolnego języka. Obserwujemy czasem, że niektóre dzieci mają lepsze wyczucie językowe, lepszą pamięć i słuch. Ale nie znaczy to, że tylko one mają szansę na skuteczną naukę. Wszystko zależy od tego, kiedy dziecko zacznie się uczyć języka i jak się je  w tym  wspomaga. Zresztą także słuch i pamięć można wyćwiczyć.

 A kiedy najlepiej zacząć naukę?

- My uczymy już nawet dzieci trzymiesięczne. Im wcześniej dziecko zacznie, tym ma lepszą wymowę, większy zasób słownictwa, nauka przychodzi mu w sposób bardziej naturalny. To bardzo widać zwłaszcza przy nauce akcentu. Gdy zaczynamy się uczyć jako nastolatki czy dorośli, możemy do końca życia nie wyzbyć się wymowy charakterystycznej dla naszego ojczystego języka.

 Czy zatem dla nauki języka obcego jest jakiś okres krytyczny?

- Tak, jest to uwarunkowane rozwojem dziecięcego mózgu. Najlepszy czas jest do szóstego-siódmego roku życia. Potem okno się zamyka i będzie już trudniej.

Łatwo uczyć małe dzieci, kiedy jedno z rodziców posługuje się obcym językiem. A jak to robić, jeśli oboje są Polakami?

- Metoda Helen Doron oferuje zajęcia już dla bardzo małych dzieci. To spotkania, w których czynnie uczestniczą także rodzice - uczą się różnych zabaw, aktywności i tego, w jaki sposób wspierać swoje pociechy w procesie nauczania. Zajęcia w grupie odbywają się raz lub dwa razy w tygodniu i trwają 45-90 minut.

To wystarczająco dużo czasu?

- Nie, to byłoby za mało. Dlatego oferujemy dla małych dzieci też dużo dodatkowych materiałów do słuchania: z piosenkami, historyjkami, rymowankami.. Dla starszych bajki, aplikacje, zabawy na platformie edukacyjnej. Dzieci muszą być jak najwięcej zanurzone w języku.

A jak wyglądają takie zajęcia dla zupełnych maluchów? Jak nauczyć języka obcego dziecko, które nie mówi nawet w ojczystym?

- To bardzo atrakcyjne zajęcia ogólnorozwojowe, wykorzystujące wszystkie zmysły: wzrok, słuch, dotyk, ruch, smak. Zmieniamy aktywności do kilka minut. Dotykamy różnych faktur, wąchamy zapachy, turlamy piłeczki, słuchamy dźwięków. Dzieci bardzo lubią te aktywności, bardzo chętnie w nich uczestniczą. A przy tym są one metodycznie przygotowane tak, by za każdym razem wprowadzać nowe słowa, frazy, polecenia w języku angielskim

I nawet jeśli dziecko nie mówi, wie pani, że rozumie?

- Tak, bo reaguje na polecenia lektora, bierze czynny udział w zaplanowanych aktywnościach.

 A czy rodzice nie wywierają presji, by dziecko mówiło po angielsku jak najszybciej?

- Tu warto być cierpliwym. Jest wiele sytuacji, w których nawet już duże, mówiące dziecko może odczuwać z jakiegoś powodu niechęć, by się odzywać w obcym języku. Może czuć się niekomfortowo, kiedy mama mówi po angielsku, albo nie reagować, gdy będziemy je przepytywać. Miałam taką uczennicę, która przepytywana nie mówiła zbyt wiele, ale spontanicznie przenosiła język obcy do zabawy w domu.

 Dlaczego w ogóle dzieci uczą się angielskiego? Nie mają poczucia celu.

- Uczenie się jest naturalną potrzebą każdego dziecka. Maluchy uczą się przy okazji bardzo dla nich atrakcyjnych zabaw, aktywności. Młodsze dzieci w ogóle nie skupiają się na tym, że się uczą. Nastolatki, starsze dzieci mają już motywację: chcą rozumieć piosenki czy oglądać filmy w oryginalne, buszować po internecie, grać w gry.

Katarzyna Paciorek* - edukatorka, nauczycielka języka angielskiego metodą Helen Doron.

Bartosz T. Wieliński poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze