Justyna Frankiewicz-Popiołek*: Najważniejsza jest ekspozycja na język, osłuchanie z nim, tak zwane zanurzenie. Dzieci uczą się przez naśladowanie, imitację, dla małych dzieci nauka języka obcego nie różni się niczym od nauki języka ojczystego. Potrzebne im dobre wzorce, profesjonalnie przygotowane materiały edukacyjne, które nie tylko uczą, ale przede wszystkim zaspokajają ciekawość dziecka i jego chęć poznawania nowych rzeczy, koniecznie dostosowane do wieku dziecka, gdyż co innego interesuje przedszkolaka, a co innego nastolatka, dlatego tak ważne jest, by materiały do nauki odzwierciedlały zainteresowania grup wiekowych i szły „ z duchem czasu” i profilem dzisiejszego, ‘nowoczesnego’ dziecka.
Moje córki, ośmio- i dziesięciolatka, uczą się na przykład ostatnio na pamięć tekstów swoich ulubionych artystów i mnóstwo słów z tego zapamiętują. Jest im o tyle łatwiej, ze uczyły się języka angielskiego od pierwszych miesięcy życia metodą Helen Doron – są więc osłuchane, świetnie się komunikują i zabawa z muzyką to dla nich dodatkowy bodziec.
Najlepiej uczą się przez zabawę. Warto wplatać w zabawę elementy języka angielskiego. Jeśli chce to robić rodzic, trzeba dobrze znać ten język albo znać materiał, którego dziecko uczy się na zajęciach i bawić się w oparciu o materiały do pracy w domu. W metodzie, którą my uczymy - Helen Doron - dzieci dostają płyty, rozmaite materiały interaktywne - nie mamy od rodzica innego oczekiwania poza tym, by je dziecku puszczał regularnie – bo na tym polega zanurzenie w języku. Ale jeśli ktoś chce i potrafi, może z dziećmi w domu rozmawiać po angielsku.
Ja jestem anglistką i u nas, gdy dzieci były małe, był taki zwyczaj, że książeczki czytaliśmy tylko po angielsku i czas kąpieli to też był czas języka angielskiego.
Starsze dzieci mogą korzystać z nowoczesnych technologii, aplikacji, portali i wszelkich narzędzi interaktywnych do nauki języka, nawet tak nowoczesnych jak rozszerzona rzeczywistość, które na przykład nasza metoda (Helen Doron) zapewnia w pakiecie każdemu dziecku - ale wiele dodatkowych materiałów i narzędzi zapewnia też szeroko rozumiany internet. Nowoczesne technologie są szczególnie ważne dla nastolatków, którzy uczą się najchętniej, gdy damy im narzędzia, które i tak są na co dzień w użyciu- smartfony, tablety, aplikacje.
- Jeśli już się na to zgadzamy, to może warto mieć taką umowę, że kreskówki dzieci oglądają po angielsku, choć to mało interaktywna metoda nauki, tylko bierne przyswajanie języka - ale zawsze pozwala na osłuchanie się z pewnymi frazami, słowami. W przypadku dzieci starszych warto namawiać do oglądania filmów w oryginale – wykorzystując na przykład zdobyte tak informacje potem na zajęciach.
Warto poznawać słowa w kontekście. Bo to, że ktoś zna 700 słów, nie będzie oznaczało, że umie je komunikacyjnie zastosować. Lepiej już więc naklejać sobie frazy albo pytania i odpowiedzi. No chyba, że komuś zależy po prostu na poszerzeniu słownictwa z jakiejś dziedziny - takie opatrzenie się ze słówkami może być skuteczne.
Oczywiście! Wiadomo, że im wcześniej rozpoczniemy naukę, tym lepiej, ale nigdy nie jest za późno. To tylko kwestia metody dobranej do danej osoby i sposobu dotarcia do niej. Rolą nauczyciela jest znaleźć tę drogę.
Justyna Frankiewicz-Popiołek – anglistka, nauczyciel wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego. Trener i nauczyciel metody Helen Doron (język angielski i matematyka). Autor materiałów edukacyjnych wspomagających nauczanie języka angielskiego oraz podręczników dla nauczycieli. Właściciel Centrum Edukacji Innowacyjnej w Puławach, gdzie na co dzień wykorzystuje metodologię Helen Doron na wielu polach (język angielski, matematyka, zajęcia ruchowe), prowadząc Centrum Helen Doron, przedszkole językowe i Centrum Nauczania Matematyki MathRiders. Prywatnie mama trójki dwujęzycznych dzieci – 18-letniego Przemka, 10-letniej Gabrysi i 8-letniej Emilki, wychowanych na metodzie Helen Doron.
Wszystkie komentarze