Już dawno nie miałem tyle radości, jak podczas analizowania Państwa rekomendacji do kolejnej edycji Warszawskiej Pyzy. Opisywanie co tydzień stołecznych restauracji jest pasjonujące, ale kontakt z tym szalonym towarzystwem, które szlifuje kulinarne krawężniki naszego miasta, to już coś z pogranicza dzikiego safari.

Gastronomicy stacjonarni zazwyczaj opowiadają o kłopotach, ekstremalnie wysokich czynszach, braku rąk do pracy, nieuczciwych dostawcach, kapryśnych klientach i niekompetentnych grubasach zajmujących się krytyką kulinarną. Korzystając ze wskazań czytelników, dotarłem natomiast do dziwnego plemienia, które nieustająco suszy zęby w uśmiechu od ucha do ucha, opowiada z entuzjazmem o przyszłości, umie sprawnie komunikować się z własną publicznością oraz zupełnie nie narzeka na zarobki. I to zarówno na ich wysokość, jak i terminowość wypłat, co jak wiemy, jest zarazą branży restauracyjnej.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    moja sąsiadka od lat jest idealną warszawską pyzą
    już oceniałe(a)ś
    2
    0