Korespondencja ze Stade de France, Paryż
Wieczór był metafizyczny: przed strzałem startera zgasło światło, kibice na Stade de France zapalili lampki i wydawało się, jakby trybunę obsiadły miliony świetlików. Było magicznie.
A potem bardzo ludzko, bo świetliki zniknęły, a stadion ryknął jak F-16 w maksymalnym ciągu, gdy biegli na setkę najlepsi sprinterzy w najważniejszym finale igrzysk w Paryżu. Wpadli niemal równo na metę i trzeba było pół minuty, żeby rozstrzygnąć za pomocą fotokomórki kolejność siedmiu z ośmiu finalistów.
Wszystkie komentarze
...które pewnie zwiększają wydolność wyłącznie na długich dystansach, chociaż i to jest bardzo wątpliwe.
jedliśmy na przerwie w szkole, lukrowane.