W Katowicach dobiega końca już druga dekada bez ekstraklasy, zatem całe pełnoletnie pokolenie kibiców może myśleć o GKS jako przyśpiewce czasów zamierzchłych. Choć i w tym sezonie, po nędznej jesieni, awans byłby zjawiskiem nadprzyrodzonym, właśnie tej wiosny wydarza się w Europie cudowna historia, która może przy Bukowej być znakiem nadziei.
Oto bowiem w Bundeslidze nieznośna hegemonia Bayernu (jedenaście tytułów z rzędu!) wedle wszelkich znaków na niebie i murawie zostanie przełamana przez "Neverkusen". Tego przydomku Bayer Leverkusen doczekał się z powodu klątwy bliźniaczej do tej, która nęka katowicki GKS – pomimo regularnie zdobywanych podiów i bycia przez dziesiątki sezonów ligową potęgą, nigdy nie zdobyli mistrzostwa kraju. W tabeli wszech czasów Bundesligi są najwyżej sklasyfikowaną ekipą, która nigdy nie wygrała rozgrywek. W polskiej "wszech tabeli" z drużyn nieskalanych mistrzostwem wyżej od "GieKSy" jest tylko Pogoń, która ma swój los wpisany w nazwę, wszak w Szczecinie nie chodzi o to, by króliczka złapać, ale by gonić go.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Górnik ma przede wszystkim Ernesta Pohla.
Za abanazar tęsknią w Turcji więc pal wroty ciapaty gorolu z chorzowa.
W Katowicach również nikt za nimi nie tęskni.