Było gorąco i uroczyście, wśród 12 tysięcy kibiców siedział Sergio Mattarella. Włoski prezydent jest szczerym fanem siatkówki i do loży zachodzi regularnie – oglądał z bliska inaugurację przedostatniego mundialu, zachodził na finały męskiej ligi i kobiecego pucharu kraju. – Pokażemy mu, jak kochamy reprezentacyjną koszulkę – obiecywał w przededniu meczu Simone Giannelli, kapitan rywali i najwszechstronniejszy rozgrywający świata.
Najpierw jednak prezydent zobaczył, ile energii wnieśli na boisko Polacy. Wystarczyły dwa skuteczne zbicia Wilfredo Leóna i as Norberta Hubera, by trener Ferdinando De Giorgi poprosił o przerwę – interweniował, zanim walka na dobre się zaczęła, jakby zdawał sobie sprawę, że każdy szczegół, ułamek sekundy zawahania czy spóźnienia mogą przesądzić o wyniku. W Rzymie zderzyły się ze sobą dwie zdecydowanie najznakomitsze drużyny na turnieju, które od początku uchodziły za faworytów, zresztą identyczną obsadę miał finał ubiegłorocznego mundialu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
??
ha-ha-ha. To suma dla calej druzyny.
I dzięki jemu i takim jak Nole, Kusturica, Bregović, ,... Juga żyję
Kusturica i Breg akurat... slawia Putina
Warto czytać uważnie. To m.in. o Leonie z artykułu:"Z każdym jego zamachem stawało się bardziej jasne, że mknie po nagrodę dla najwartościowszego uczestnika mistrzostw."
Zabrakło wyróżnienia gry Wilfredo Leona.
Siatkówka jest grą zespołową, ale zawodnicy w różnym stopniu przyczyniają się do sukcesu drużyny. Skoro udało się Panu wyróżnić Aleksandra Śliwkę, to w żadnym wypadku nie można było zapomnieć o Wilfredo Leonie.
To on był czołową postacią wczorajszego meczu - w zagrywce, ataku, przyjmowaniu zagrywek - więc zapomnienie o jego ogromnym udziale w sukcesie to brzydkie zaniedbanie.
Nie wiem, czy otrzymał jakieś wyróżnienie w trakcie dekoracji, bo już jej nie oglądałam, ale nie ma to większego znaczenia dla oceny jego fantastycznej wczorajszej gry.
Przecież wspomniał
Rzeczywiście, napomknął o dwóch zbiciach Leona na początku meczu.
Nie o taką jednak wzmiankę mi chodzi.