Korespondencja z Bratysławy
Dzień przed meczem z Norwegią pojawiło się światełko w tunelu, że do polskiej drużyny wrócić może kilku zawodników.
Na wieczornym treningu byli bowiem czekający w ostatnich dniach w Bratysławie na negatywne wyniki testów na obecność koronawirusa skrzydłowy Jan Czuwara i rozgrywający Damian Przytuła, a także kołowy Dawid Dawydzik, który pozytywny wynik miał tuż przed wylotem na Słowację. W środę przyjechał z Polski.
Mało tego, dosłownie kilka godzin przed spotkaniem dopuszczony do gry został jeden z filarów polskiej defensywy Piotr Chrapkowski. Rozgrywający Magdeburga nie zagrał w Bratysławie ani sekundy, bo od ponad tygodnia był w izolacji.
Wszystkie komentarze
NAJPIERW MEGALOMAŃSKIE ZAPEWNIENIA O NASZEJ POTĘDZE A POTEM KOCIOKWIK...
Wiec o czym to swiadczy? Ze Polacy jako narod maja potezne zachwianie oceny i znaczenia swoich mozliwosci. I to nie tylko w sporcie.
Ja też myślałem że ta drużyna jest coś warta i liczyłem na jedno lub dwa zwycięstwa, ale z taką grą brak szans. Nie mamy ani obrony, ani ataku, ani powrotu. Norwegowie zdobywali bramki w 3 sekundy, nasz atak pozycyjny to była męka.
Dziś bez zarzutu jedynie karne.
my nie mamy ludzi do pokonania drużyn tej klasy, 15 lat temu mieliśmy nazwiska rozsiane w najlepszych klubach europy a Wenta poskładał to w drużynę. Teraz z nazwiskiem w Europie jest Syprzak i nikt więcej. Nie ma się co łudzić.
No, tak to wygląda.
Może za kilka lat coś z tej ekipy będzie.
Ale jak odejdą Daszek, Moryto, czy Krajewski, to kto ich zastąpi na skrzydłach?