Korespondencja z Enoshimy
Na pierwszym halsie motorówka z sędziami podpłynęła do Włocha Mattii Comboniego i odesłała go z powrotem do mariny za falstart. – Myślałem "O, już witam się z gąską, już jestem w ogródku". Płynę bezpiecznie, mam medal – mówił za metą Myszka, czwarty zawodnik igrzysk w Rio pięć lat temu. Teraz uważa, że w Tokio był bliżej medalu. Bliżej, a jednak cholernie daleko, jak się okazało dwie minuty po starcie.
Bo radość nie trwała długo. – Po chwili zauważyłem, że motorówka płynie do mnie. Widziałem sędziego kiwającego głową i wtedy pomyślałem: "Oj, nie jest dobrze, kłopoty". Gdy sędzia wyciągnął flagę, to wiedziałem, że zostałem zdyskwalifikowany za falstart – mówił żeglarz.
Wszystkie komentarze
Chłopie, to są oceny na gorąco. Daj mu ochłonąć, będzie miał czas przeanalizować swój występ na spokojnie i zobaczymy jakie wtedy będą wnioski i refleksje. Dzisiaj to są emocje. Druga sprawa - skoro Myszka przed ostatnim wyścigiem miał realną szansę na pudło, to znaczy, że taktykiem jest doskonałym -> najpierw musiał przepłynąć 11 wyścigów na super miejscach, by w ogóle znaleźć się na pozycji umożliwiającej walkę o medale! Nie wydało w ostatnim, najważniejszym biegu, co nie zmienia faktu, że jest bardzo dobrym żeglarzem. Pomyśl, zanim zaczniesz się kompromitować.