Urubko niejako żegna się w dwóch wywiadach - białych krukach, bo niechętnie rozmawia z dziennikarzami uważając nas za konfabulantów i siewców chaosu - po powrocie z nieudanej, zimowej wyprawy na Broad Peak (i prawdopodobnie na K2 za jednym zamachem, bardzo chciał i tam wejść tej zimy). Raczej ostatniej. Urubko opuszczony przez towarzyszy próbował samotnie zdobyć Broad Peak, ale w finale zjechał z lawiną 100-150 metrów w dół, doznał kontuzji i odmrożeń. Zrezygnował.
Wszystkie komentarze
o tak, polska dała mu "wszytko", dlatego teraz powinien mówić, że czarne jest białe.
P.S. Absolutnie nie jestem znawcą tematu ale podziwiam ich wszystkich
I co z tego wynika?
Trupy.
Zresztą to są już dzisiaj czysto komercyjne ustawki a nie wyczyn. Z Katmandu za tysiąc dolców są rutynowe wycieczki na 6 tysięcy metrów. Dokładasz drugie tyle i lecisz wyżej. Ta, lecisz, bo od 2014 można nawet na sam Mount Everest wlatywać helikopterem. I nie rozśmieszajcie mnie zaświadczeniami i zezwoleniami w Nepalu. Tak, Chińczycy to cię mogą nawet zastrzelić jak nie masz kwitu, ale w Nepalu policjant ci za stówkę podstempluje wszystko, np. że ci osiełek spadł ze skały i miał na grzbiecie cały worek bardzo drogiego sprzętu optycznego, i to wystarczy żeby potem ci ubezpieczenie wypłaciło odszkodowanie, sprzęt oczywiście się sprzedaje, autentyk, przy czym, podkreślam oficjalnie, że nie popieram oszukaństwa,
ale żyć trzeba, więc różne rzeczy się dzieją…
Oj oszolomie! toż to amerykanie jeżdżą już na księżyc rowerami