W środowy wieczór długo się trzymali, w 1/8 finału Ligi Mistrzów prowadzili nawet 1:0 z Manchesterem City. Ale w ostatnim kwadransie stracili dwa gole, ponosząc bardzo prestiżową, bolesną porażkę – rywali prowadzi wszak Pep Guardiola, który nękał ich jeszcze jako trener Barcelony, a ostatnio stał się dodatkowo, poprzez polityczne zaangażowanie, symbolem katalońskiego separatyzmu. Dlatego kibice przeraźliwie go wygwizdywali.
Guardiolę posądza się o skłonność do „przekombinowywania” przed wielkimi meczami, co ma dezorientować nawet jego piłkarzy. Teraz też podjął zdumiewające decyzje – zostawił w rezerwie Sergio Agüero, Raheema Sterlinga i Fernandinho (zazwyczaj pewniaków do podstawowego składu), napastnika Gabriela Jesusa rzucił na lewe skrzydło i kazał mu uwijać się w defensywie, na środek ataku wypchnął rozgrywającego Kevina De Bruyne. Ten ostatni mówił potem, że trener zaskoczył nawet jego i kolegów, zresztą nie po raz pierwszy. Ale zadziałało. Belg został bohaterem meczu (gol i asysta), a Guardiola wygrał taktyczny pojedynek z Zinedine’em Zidane’em.
Wszystkie komentarze
Biedni są. Rozczuliłem się.
A nad Realem powinienes zaplakac