Minęły dwa lata od śmierci Tomasza Mackiewicza. Co się dzieje z ludźmi zaangażowanymi w akcję, która miała go ocalić?

Dwa lata temu na Nanga Parbat (8125 m n.p.m.) w Pakistanie zginął Tomasz Mackiewicz. Nie udało mu się wrócić do bazy ze szczytu, który razem z Élisabeth Revol zdobyli w zimie jako drugi zespół w historii. Dokonali tego w wyjątkowym stylu – częściowo nową drogą, bez lin poręczowych, którymi zabezpieczyliby górę, bez pomocy tragarzy wysokościowych i bez zakładania kilku obozów. Byli blisko stylu alpejskiego, nazywanego też lekkim, o czym marzy większość himalaistów.

Zejście z wierzchołka było dramatyczne. Na szczycie stanęli już w nocy. Najpierw weszła Francuzka, chwilę później dołączył do niej Mackiewicz, ale zamiast się cieszyć, że w swojej siódmej zimowej próbie w końcu zdobył Nangę, powiedział do Revol, że jej prawie nie widzi. Wtedy rozpoczął się dramat, choć – gdy przyjrzeć się historii Mackiewicza – tym słowem można opisać kilka wydarzeń z jego życia. Jako nastolatek uzależnił się od heroiny, ale w ośrodku Monaru skończył z nałogiem. Podczas porodu zmarł mu syn. Później Mackiewicz stracił firmę, popadł w długi. I trafił pod Nangę – górę, na której do dziś zginęło już ponad 80 osób. Tak naprawdę to tam nauczył się wspinać – nie ukończył wcześniej żadnych kursów.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Prawda jest taka, że Revol już wcześniej zostawiła partnera podczas wspinaczki. Po tym jak postąpiła z Mackiewiczem utwierdza mnie w przekonaniu że z tą kobietą jest coś nie tak. Czytałam jej książkę, w której pisze, że uważała Mackiewicza za brata. Brata w takiej sytuacji się nie zostawia, bez względu na wszystko i na konsekwencje. Zostawiła go na pewną śmierć i to najgorszą bo w samotności. Tak się nie robi.... To czy ją okłamywali czy nie to inna sprawa. Powinna mieć własny rozum i własne myślenie.
    @wunqa
    Czyli miała zostać i umrzeć razem z nim, i wtedy czułabyś się lepiej?
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    @wunqa
    Własne myślenie na 7000 tysiącach? Ciekawe?!
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    A ja trzymam kciuki za Nepalczyków. Niech wejdą w końcu zimie na K2 i zakończą sprawę. Z tlenem, czy bez nie ma to znaczenia.
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    Zdobył szczyt w nowym stylu. Na golasa. Na bezdechu. Absurd. Nie rozumiem dlaczego wyprawy nie mają odpowiedniego zabezpieczenia i sprzętu.
    @mysiopysio
    Nikt o takim czymś nie mówi. Po prostu obecnie standardy są takie, że tlenu w tym sporcie się nie używa i jest to traktowane mniej więcej tak jak doping w innych sportach. Po prawdzie, jest też trochę obiektywnych przyczyn dla których użycie tlenu jest problematyczne. Owszem, tlen = "tysiąc metrów niżej" ale też jak się ten tlen skończy, bo np. zejście na dół się opóźni, to się zaczyna dramat. Butle z tlenem też ważą swoje, co nie jest bez znaczenia.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    No cóż.
    To jest grupa ludzi bardzo zafiksowanych na sobie i swoich celach.
    Nie lubią, jak ktoś im je psuje. Dlatego Mackiewicz nie uznawał wcześniejszego wejścia na Nangę. Dlatego Urubko się wkurzył na naszą ekipę (jak nie zdążył przed końcem lutego wejść)
    Poza tym jakie to poniżenie że jacyś miejscowi mogą wejść na K2 zimą nawet jeśli z tlenem. Oczywiście uznają to za "niesportowe" i ze to się nie liczy.
    OK wejście bez tlenu jest nieporównywalnie trudniejsze, ale teksty że to "barbarzyństwo" to lekka przesada.
    Nota bene najwyraźniej Nepalczycy uważają że skrajne ryzykowanie życiem dla sławy i kilku chwil endorfin to szczyt głupoty.
    już oceniałe(a)ś
    11
    1
    Ekscytujemy się wchodzeniem na szczyty. A przecież wszyscy wiedzą, że schodzenie jest trudniejsze niż wchodzenie...Dlaczego nie ekscytujemy się schodzeniem?
    [no i kto bardziej zaniża poziom, ja tym komentarzem czy Revol wchodząc z tlenem na Everest?]
    @czandrol
    Wejścia Revol na Everest nikt nie traktuje jako osiągnięcia sportowego, ona sama też nie, więc czy weszła z tlenem czy bez to nie ma większego znaczenia. Co innego K2 zimą, bo to ma być pewnego rodzaju "bicie rekordu", więc styl się liczy.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    "I trafił pod Nangę – górę, na której do dziś zginęło już ponad 80 osób. "
    Fajny sport - tylko na jednym z obiektów "sportowych" zginęło 80 osób . To jest zdecydowanie dyscyplina która nalezy promować w dziale "Sport". Chyba nie ma drugiej takiej dyscypliny , gdzie jest tak dużo ofiar śmiertelnych. Sporty mototorowe czy boks to przy tym dyscypliny dla mięczaków...
    już oceniałe(a)ś
    12
    1
    W pewnym sensie T.Mackiewicz moze nas przezyc. Pojawi sie za kilka tys. lat jako Otzi, ktos odczyta jego nazwisko i odnajdzie ( we wlasnym mozgu polaczonym z globalnym internetem) jego historie. A kto nas wspomni?
    już oceniałe(a)ś
    16
    0
    Rozumiem, że pół wieku temu ktoś chciał wejść na Everest. Wszedł i sprawa zamknięta.
    To co można więcej wymyśleć?

    Ano można wejść tyłem, na rękach, bez wody, bez powietrza itp.
    I się wchodzi. I co z tego wynika?
    Trupy.
    Ba! Przodem to by było barbarzyństwo.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @bardzospokojny
    Każdy koniec końców zostaje trupem. Tyle, że jedni wcześniej chcą się wspinać a inni nie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2