Nad areną w Diriyah, przedmieściach Rijadu, gdzie w błyskawicznym czasie zbudowano arenę i ring, zbierało się na wielką pustynną burzę. Powietrze schłodziło się, wiatr przywiał kurzawę z wnętrza półwyspu, a potem przyszedł rzęsisty, zimowy deszcz. Lało na pustyni. Na horyzoncie błyskało, obsługa imprezy rozdawała kibicom foliowe peleryny, a prezenterki i reporterki SkySport co chwila poprawiały mokrą koafiurę, Saudyjczycy owijali się foliowymi kaftanami, a kibice z najwyższych rzędów wrócili na miejsca dopiero wtedy, gdy spiker Michael Buffer wykrzyczał swoje: „Let’s get ready for a rumble”.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ale panie Lenarski, jak Pan kapitalnie pisze!
Jezu, poprawiałem. Leniarski. Przepraszam.
Nie ma problemu. Po takiej recenzji może być nawet Lenarski
ale za to też i najdroższy.
Jak komar.
Dokładnie, a że zwycięstwo dawali po policzeniu wszystkich kropek po ukąszeniach, to Joshua wygrał.
Klasę to on pokaże jak zgodzi się na pojedynek ze zwycięzcą Wilder-Fury.