Kiedy rok temu trener Piotr Stokowiec debiutował w Lechii Gdańsk, był załamany tym, co zobaczył. Dziś jego piłkarze są liderami ekstraklasy. Czy zdobędą pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski?

Lechia mogła już przywyknąć do pierwszego miejsca. Zajmuje je od listopada, nie spadnie z niego niezależnie od wyniku poniedziałkowego meczu z Wisłą Płock. Był moment, w którym miała nawet siedem punktów przewagi. Tydzień temu przegrała w lidze pierwszy raz od 28 września (z Zagłębiem Lubin 1:2). Czyli przeżyła serię 13 meczów bez porażki z rzędu.

Gra lidera ekstraklasy opiera się na świetnie zorganizowanej defensywie. Stokowiec chce, by obrona jego zespołu zaczynała się od napastników. Nawet kiedy Lechia oddaje inicjatywę, to wciąż kontroluje mecz. – Tracimy najmniej goli w lidze [20, druga pod tym względem Legia – 25] i to nie jest przypadek. Czasami słyszę, że rywale mieli przewagę optyczną, częściej rozgrywali piłkę. Ale ja z perspektywy boiska bardzo rzadko mam wrażenie zagrożenia. Bardzo rzadko czuję, że drużyna przeciwna organizuje kolejne sytuacje, w których za chwilę możemy stracić gola. Pozwalamy rozgrywać piłkę w rejonach boiska, z których nie można strzelić bramki. Kontrolujemy grę i pilnujemy, żeby nie przełożyła się na konkrety. W tym tkwi nasza siła – mówi będący w życiowej formie Daniel Łukasik, jeden z kluczowych zawodników Stokowca.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze