Najbogatsze kluby piłkarskie to dzisiaj kluby rządowe. Czy wreszcie rzucą wyzwanie starej oligarchii i podbiją Ligę Mistrzów?

Nam państwowe przedsiębiorstwa futbolowe kojarzą się z PRL-em, w którym ligowców zatrudniano fikcyjnie w kopalniach, hutach, fabrykach etc. Zbigniew Boniek wspominał, że w pewnym momencie miał pięć etatów i musiał co miesiąc jeździć do pięciu różnych zakładów pracy, żeby odebrać pensję. I uciułać przyzwoite pieniądze.

W startującej we wtorek LM „państwowe” oznacza luksusowe. Paris Saint-Germain i Manchester City formalnie należą do prywatnych właścicieli, ale ich szefowie – Nasser al-Khelaifi i szejk Mansour – są zarazem ministrami rządów Kataru oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ten drugi pełni nawet funkcję wicepremiera.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Panie Rafale, ale z tym Davidem Luizem, to trochę pan przesadził, wszak on od roku gra dla Oligarchy w Chelsea, a nie dla Katarczyków!
    @Szybki_Misiek
    Oczywiście, ma Pan rację. Chodziło mi o zapłacone pieniądze, już poprawiłem. Dziekuję i przepraszam.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0