48 godzin po hat tricku w elektryzujących derbach z Atletico Cristiano Ronaldo ruszył w sentymentalną podróż do Lizbony, by poprowadzić Real do zwycięstwa nad Sportingiem, który wychował go na piłkarza.

Minęło 19 lat od chwili, gdy Aurelio Pereira, szef skautów Sportingu Lizbona, przekonał władze klubu, że warto dać 25 tys euro. Chłopak mówił z dziwnym akcentem z Madery, z czego kpili jego rówieśnicy, więc czasem dochodziło do konfliktów. Był chudy jak patyk, nie miał nic wspólnego z gladiatorem wyrzeźbionym setkami godzin najwymyślniejszych ćwiczeń na siłowni. Trudno dziś dokładnie oszacować wartość marki CR7 - "Forbes" umieścił go na szczycie listy najlepiej zarabiających sportowców świata w 2016 roku z dochodami 88 mln dolarów. W kontrakcie z Realem zapisano miliardową kwotę odstępnego, jest też sportowym liderem w mediach społecznościowych. Wielkim słupem reklamowym i jednym z najlepszych piłkarzy w historii.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze