W sprawie zasadniczej, czyli mistrzostw Europy rozdętych do 24 drużyn, mam bardzo kategoryczną opinię i nie zmienię jej nawet pod groźbą przykucia do telewizora nadającego w kółko powtórki Cracovii przegrywającej ze Shkendiją. Jestem mianowicie absolutnie za, a nawet przeciw - specjalnie dla Sport.pl Ekstra pisze Rafał Stec.

Nasłuchałem się, że dzięki nowej formule Euro zostaliśmy zasypani niespodziankami lub wręcz sensacjami, bo ponoć premiowała miernoty. To oczywiście dyrdymały, przecież niewidoczni na mapie Walijczycy rozbili lansowanych na nadpiłkarzy Belgów (zresztą powtórzyli wyczyn z eliminacji); zamarzający gdzieś pod kołem podbiegunowym Islandczycy zatrzymali Holandię, Czechy, Portugalię czy Anglię; Polacy rozpoczęli kampanię przed blisko dwoma laty od triumfu nad Niemcami, a teraz zdołali nastraszyć i mistrzów świata, i Cristiano Ronaldo; broniący złota Hiszpanie wcześnie zderzyli z dywizją włoską wskutek własnej niezdarności, mianowicie niepotrzebnie pozwolili, żeby nakopali im Chorwaci.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze