Za Piastem historyczny, ale przede wszystkim zaskakujący sezon. Żeby zrozumieć, jak bardzo zaskakujący, trzeba się cofnąć o 12 miesięcy. W maju 2015 r. gliwiczanie też świętowali, ale dlatego, że zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie. Słowo "świętowali" nie jest jednak żadnym nadużyciem - w tamtym czasie uniknięcie spadku było dla Piasta planem maksimum.
Takie efekty przyniósł eksperyment z Ángelem Pérezem Garc~ą na trenerskiej ławce. Hiszpan ma co prawda w swoim CV grę w Realu Madryt, ale szkoleniowcem jest słabiutkim. Tego, że potrafił ograć Legię i Lecha, nikt mu nie odbierze, tylko że im dalej w las, tym coraz bardziej w oczy rzucał się jego brak pomysłu na zespół. Mało tego. Sami piłkarze przyznawali, że jak na człowieka pełniącego funkcję pierwszego trenera klubu ekstraklasy Garc~a podchodził do swoich obowiązków dosyć beztrosko. Trudno było odgadnąć, czy ważniejsze są dla niego sprawy drużyny, czy chociażby liczba followersów na Twitterze, którego jest fanem. - Pamiętam, jak zabronił nam używania telefonów dzień przed meczem. Zaraz potem mamy rozruch przed derbami z Górnikiem Zabrze, na który przyszli nasi kibice, by zmobilizować nas do wygranej. I nagle widzimy, jak trener zapomina o tym, że trwa trening, wyciąga z kieszeni telefon i nagrywa kibiców - opowiadał Radosław Murawski, kapitan Piasta.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze