Podniesiono kurtynę: w poprzedzającym pierwszą kolejkę Premier League meczu o Tarczę Wspólnoty Arsenal rozgromił Manchester City 3:0. To może być zapowiedź odwrócenia hierarchii.

Że nie będzie tak ciekawie jak przed rokiem, kiedy z czterech najlepszych drużyn trzy zaczynały z nowymi trenerami, David Moyes przekonywał się, jak trudno wejść w buty Aleksa Fergusona, Liverpool wracał do elity, Arsenal zdobywał w końcu jakiś puchar, a mistrzostwo wymknęło się José Mourinho? Otóż będzie jeszcze ciekawiej: rywalizacja o tytuł i o miejsca w Lidze Mistrzów od lat nie zapowiadała się na tak wyrównaną.

Mistrzostwa broni Manchester City, teoretycznie dotknięty sankcjami UEFA za naruszenie reguł Finansowego Fair Play, ale potrafiący obchodzić ograniczenia, czego dowodzi m.in. podpisanie kontraktu z niechcianym w Chelsea Lampardem, wypożyczonym z powiązanego właścicielsko z MC New York City FC. Niezależnie od tego, że Manuel Pellegrini nie szalał na rynku transferowym, nadal ma jeden z najlepszych składów w lidze, z Touré, Agüero i Silvą. Pierwszy z wymienionych ostatecznie pogodził się z klubem po kuriozalnej aferze związanej z niezłożonymi przez pracodawcę życzeniami urodzinowymi i tak jak pozostałe gwiazdy ma wiele do udowodnienia po nieudanym mundialu. Za City przemawia stabilność zwycięskiej kadry i imponująca siła ataku, przeciw - niewielka rywalizacja w obronie: o tym, jak wiele zależy w niej od Kompany'ego, mogliśmy się przekonać także w meczu z Arsenalem, który kapitan drużyny oglądał z trybun.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze