Informacja o śmierci nigdy nie jest dla nich zaskoczeniem. Nie reagują dramatycznie, bo słyszą to, co same przeczuwają. Rodzice często się zadręczają, pytają: "Dlaczego moje dziecko?", a dziecko w tym czasie dokładnie planuje sobie każdy dzień. Myśli też o tym, co będzie potem: w co ma być ubrane podczas pogrzebu, kto zaopiekuje się ukochanym zwierzątkiem, komu zostawi swoją piłkę. Spisuje "dziecięcy testament"

Rozmowa z dr. Krzysztofem Szmydem*

Marzena Żuchowicz: Dzieci umierają inaczej niż dorośli?

Dr Krzysztof Szmyd, pediatra, kierownik Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci: Trudno to powiedzieć, bo wiem, jak to zabrzmi. Ale na podstawie moich doświadczeń z pracy mogę chyba powiedzieć, że dzieci lepiej radzą sobie z umieraniem. Bardziej naturalnie do tego podchodzą.

Boją się?

- Pracowałem kiedyś w hospicjum dla dorosłych. Dorośli mają w sobie dużo żalu, rozgoryczenia, strachu o to, co będzie. W hospicjum dziecięcym pracuję od 10 lat. Wiele razy na prośbę rodziców byłem obecny przy pierwszych rozmowach o śmierci. Ale u tych dzieci nie widziałem wcale strachu. Czasem myślę, że nawet jeśli się boją, to nie chcą zasmucać nas, dorosłych, swoich najbliższych, rodziców, dla których chcą być do końca wsparciem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze