Nawałkę porównałbym do Diego Simeone - trenera, który potrafi zmotywować piłkarzy, stworzyć wokół nich jasne reguły i zadbać o detale.

DARIUSZ WOŁOWSKI: Po dwóch meczach Euro 2016 Polacy wykonali właściwie plan minimum, tylko nieprawdopodobnie zły zbieg okoliczności mógłby ich pozbawić gry w 1/8 finału. Jest pan zaskoczony?

JERZY DUDEK: Obawy mieliśmy wszyscy, bo choć drużyna Adama Nawałki grała dobrze w eliminacjach, to nie było pewności, jak zniesie presję wielkiego turnieju. Mieliśmy sporo złych doświadczeń. Tymczasem we Francji widzimy grupę gotową do wyzwań. W meczu z Irlandią Płn. byliśmy Realem Madryt, który ma tyle jakości, by dominować, prowadzić grę i wygrać, narzucając własne warunki. Cztery dni później dla odmiany Polacy wskoczyli w skórę Atlético Madryt, drużyny, która potrafi obrzydzić życie najlepszym i sprawić, że pod jej bramkę mysz się nie prześlizgnie. To pokazuje, jak polski zespół jest inteligentny. Spójrzmy na skrzydłowych. Z Irlandią Płn. Kapustka, Błaszczykowski i Grosicki 90 proc. energii zużyli w ofensywie, by z Niemcami harować w tyłach jak woły. Ale taka była konieczność, specyfika meczu z mistrzami świata. Polska nie jest teraz drużyną, która wbija osiem goli Gibraltarowi. To zespół turniejowy, przeobrażony, obliczony na to, by minimalizować straty i ryzyko. Tak walczy się o sukcesy na wielkich imprezach, gdzie w fazie pucharowej decyduje jeden stracony gol. Chwila zagapienia - jest po tobie i po marzeniach.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze