Jak informuje „Guardian”, obecnie w norweskich lasach na południowym wschodzie kraju żyje ok. 68 wilków. To bardzo niewiele. Dla porównania, w Polsce populacja wilków wynosi obecnie ok. pół tysiąca osobników. Tym bardziej decyzja norweskich władz zezwalająca na zabicie większości tych zwierząt jest dla ekologów niezrozumiała. Ich zdaniem taka „masowa likwidacja” może doprowadzić do całkowitego wyginięcia wilków w ich kraju.
Tymczasem według norweskich władz wilki atakują stada owiec, na czym tracą farmerzy. Jednak obrońcy zwierząt twierdzą, że straty spowodowane przez drapieżniki są minimalne, a liczba zwierząt, które mają zostać zabite, jest zupełnie do nich nieproporcjonalna.
„Guardian” pisze również, że wydając takie pozwolenie, władze Norwegii chcą zapobiec nielegalnemu polowaniu na wilki. Polowanie jest popularnym sportem w Norwegii. Według brytyjskiego dziennika w ub. roku o zgodę na zabicie 16 wilków starało się aż 11 tys. myśliwych.
Obrońcy zwierząt podkreślają jednak, że liczba wilków przeznaczonych do odstrzału jest zbyt duża i populacja zwierząt tego nie wytrzyma. Dodają też, że jest to największa tego typu akcja rządu od ponad stu lat. W 1911 r. rząd Norwegii ogłosił, że mają zostać zabite wszystkie duże drapieżniki.
– Ta decyzja powinna zostać wstrzymana – mówi Silje Ask Lundberg, przewodnicząca Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Norwegii. – Może ona spowodować, że trzy z sześciu rodzinnych grup wilków, które mamy, zostanie zastrzelonych. Wzywamy ministra środowiska, aby zaprzestał tej rzezi. Dziś Norwegia powinna się wstydzić – powiedziała Lundberg.
Wszystkie komentarze