Ameryka to kraj możliwości. Możliwości Willisa Wu? Typowy Azjata Numer Trzy, Typowy Azjata Numer Dwa, Typowy Azjata Numer Jeden, Martwy Azjata, Dostawca Jedzenia. Ukoronowanie kariery: Gość od Kung-Fu.

Fabuła "Chinatown" Romana Polańskiego jest, jak na czarny kryminał przystało, dość pokrętna. Mamy tam i prywatnego detektywa, pod cyniczną maską skrywającego szlachetną duszę; femme fatale podszywającą się po inną kobietę; skorumpowane władze, bezwzględny biznes i mroczne rodzinne sekrety. Rzecz jasna, kończy się źle: skrzywdzona kobieta ginie, jej prześladowcy wina uchodzi płazem.

W finale grany przez Jacka Nicholsona detektyw Jake Gittes stoi w stuporze nad zwłokami bohaterki, której nie zdołał pomóc. Kolega odciąga go z miejsca zbrodni. - Zapomnij o tym, Jake. To Chinatown - rzuca. Film, wyreżyserowany przez Polańskiego według scenariusza Roberta Towne'a, miał premierę w 1974 r. Ale do dziś fani kina słysząc "Chinatown", mają w głowie tę scenę. Czy po pół wieku może się to zmienić? Są na to szanse, choć niewielkie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Dlaczego większość recenzji i t.p. artykułów w Wyborczej zajeżdża licealną rozprawką?
    @Jan_Rybicki
    Dlaczego piszesz to akurat pod tym jednym, który tak bardzo nie zajeżdża?
    już oceniałe(a)ś
    5
    4
    @nikanor
    Po to, żeby ta wyglądała świetnie na ich tle. Choć i bez tego jest super artykułem.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @Jan_Rybicki
    Akurat od Emilii to ty się odpiernicz. Jako jedna z niewielu młodych w GW daje radę.
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    "wbrew utyskiwaniom obrońców "jakości niezależnej od płci i pochodzenia" - równościowe polityki Hollywood wychodzą widzom na dobre. Twórcom i aktorom wywodzących się z azjatyckiej mniejszości zawdzięczamy choćby.." - akurat Azjaci, mimo formalnego bycia mniejszością, nie są w Stanach traktowani jako "mniejszość". Ich polityki równościowe z jakichś chorych powodów nie obejmują. Jeśli sobie mimo to radzą, to tylko i wyłącznie dzięki samym sobie. I wbrew tym "politykom równościowym", które traktują ich jako " nie tą właściwą mniejszość", jeszcze bardziej utrudniając im życie.
    @mrrrwrrr
    To samo miałem napisać. Sprawa jest już głośna od 2 lat, a autorka z nonszalancją “wychodzi im na dobre”. Jesus. Co trzeba mieć w głowie żeby napisać coś takiego po dekadach spychania buldożerem na margines azjatyckich aktorów.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Napisać o karierze Jimmy'ego O. Yang'a i nie wspomnieć o jego roli w Dolinie Krzemowej, to trzeba zrobić z rozmysłem, trudno tak przez przypadek.
    już oceniałe(a)ś
    3
    2