Dla zadań klasowych proletariatu jest absolutnie obojętne, czy miłość przyjmuje formę długiego zawartego oficjalnie związku, czy się wyraża w szybkiej mijającej więzi. Jednego kobieta lubi "wierzchołkiem swojej duszy" i z nim dzieli swoje myśli i dążenia, w innym pociąga ją siła bliskości cielesnej. Do jednej kobiety mężczyznę przyciąga czułość, opieka, u innej szuka on oparcia i zrozumienia swoich wszelkich dążeń. Której z tych dwóch powinien on oddać pełnię swego Erosa? I dlaczego wybierając między, ma kaleczyć sobie duszę? - pisała w 1923 r. na łamach "Młodej Gwardii" 51-letnia wówczas Aleksandra Kołłontaj.
Była głosem kobiet w partii bolszewickiej. Feministka, rewolucjonista, członkini komitetu centralnego partii głosiła bez ogródek, że rodzina burżuazyjna jest formą prostytucji i niewolnictwa, a kobiety powinny mieć wolność wyboru partnera. W 1917 r. po zwycięstwie rewolucji bolszewików w Piotrogrodzie Kołłontaj została komisarzem ludowym ds. społecznych w rządzie Włodzimierza Lenina. Na początku rządów bolszewików jej poglądy miały wielki wpływ na podejście nowej władzy do kwestii obyczajowych. Była współautorką dekretów o małżeństwie cywilnym, dzieciach i wprowadzeniu aktów stanu cywilnego oraz o rozwodzie, wydanych w grudniu 1917 r., czyli niewiele ponad miesiąc po zdobyciu władzy przez komunistów. Dekrety te podkopywały tradycyjną instytucję małżeństwa. Ślub zawierany w cerkwi został zastąpiony rejestracją małżeństwa w nowo powołanych urzędach stanu cywilnego. Prawo do zawarcia małżeństwa otrzymywali mężczyźni od 18. roku życia i kobiety, które skończyły lat 16 (w republikach kaukaskich 13 lat). Prawo dotyczące rozwodów zostało natomiast zliberalizowane w sposób maksymalny - jeżeli obydwie strony zadeklarowały wolę rozwiązania małżeństwa, to następowało to natychmiast po zgłoszeniu się do urzędu.
Łatwość, z jaką zaczęto zawierać małżeństwa, zrodziła taką anegdotę:
- Słyszałeś? Katia znowu wyszła za mąż.
- Zarejestrowała ślub w urzędzie?
- Nie, zapisała sobie w notesie.
Małżeństwo cywilne nazywano potocznie czerwonym weselem z powodu koloru sukna kryjącego stoły w urzędach stanu cywilnego rejestrujących związki. Uważa się, że pierwsze czerwone wesele wzięła znana z ogromnego pociągu seksualnego i niezdolności do stałych związków Kołłontaj, wychodząc za mąż za młodszego od niej o 17 lat marynarza i rewolucjonistę Pawieła Dybienkę.
Ułatwienia w zawieraniu małżeństw i przeprowadzeniu rozwodów stanowiły tylko pierwszy krok do celu, jakim miała być zmiana życia intymnego mieszkańców Rosji radzieckiej. 18 listopada 1920 r. zalegalizowana została aborcja, która odtąd miała być zabiegiem bezpłatnym, wykonywanym pod nadzorem lekarza na życzenia kobiety (pierwsza taka ustawa na świecie). Przyjęty w 1922 r. kodeks karny nie przewidywał karania za homoseksualizm, co na Zachodzie było wówczas dość powszechne.
Bolszewicy znacjonalizowali przemysł, odebrali obszarnikom ziemię, którą najpierw rozdali włościanom, chcąc zyskać ich poparcie, a kilka lat później pozbawili ich gospodarstw i zapędzili do kołchozów, znieśli hierarchiczną strukturę społeczną, zaciekle zwalczali religie i wszelkie autorytety związane z ancien régime'em. Wszystko to miało służyć tworzeniu podwalin nowego społeczeństwa, w którym każdy miał być wolny i mieć takie same prawa jak reszta społeczeństwa. Proces ten nie mógł nie wpłynąć na obyczaje seksualne, i tak już rozluźnione podczas wojny światowej i domowej. - Równolegle z rewolucją proletariacką trwa obyczajowa - dotycząca małżeństwa i relacji seksualnych. Jest ona zbliżona do rewolucji proletariackiej - mówił Lenin niemieckiej komunistce Clarze Zetkin w 1920 r.
Wielką popularność wśród młodych komunistów zdobyła wtedy teoria szklanki wody, zgodnie z którą - jak z rezerwą mówił o niej Lenin Zetkin - "w społeczeństwie komunistycznym zaspokajanie popędu seksualnego będzie tak łatwe jak wypicie szklanki wody". Jednak w tej kwestii najbardziej niecierpliwi nie chcieli czekać na nadejście komunizmu i brali sprawy w swoje ręce.
W marcu 1918 r. w Moskwie pojawiły się (i wywołały niemałe poruszenie) ulotki informujące o przyjęciu dekretu o społecznej własności rosyjskich kobiet i dziewcząt. Ni mniej, ni więcej można w nich było wyczytać, że wszystkie kobiety w wieku od 17 do 32 lat stanowią własność społeczną oraz że mężczyźni otrzymują prawo do "korzystania z jednej kobiety na nie dłużej niż trzy godziny w ciągu doby". Miało do tego uprawniać zaświadczenie o przynależności do rodziny robotniczej wydawane przez komitet fabryczny partii, związek zawodowy albo radę pracowniczą. Mężowie zachowywali pierwszeństwo do korzystania z żony.
Szybko wyszło na jaw, że z rzekomym rozporządzeniem władza nie ma nic wspólnego, a ulotki rozprowadzał po Moskwie niejaki Martyn Chwatow, który wcześniej powołał do życia "pałac miłości komunistów", jak nazywano budynek zamieszkały przez 20 osób tworzących coś na kształt rodziny, czy też raczej komuny. Kolportując ulotki, Chwatow chciał zapewne zwiększyć swoje wpływy i ściągnąć do "pałacu" kolejne kobiety, tymczasem władze kazały go aresztować. Latem 1918 r. odbył się publiczny proces Chwatowa, co przyczyniło się do pierwszej publicznej debaty na temat stosunku bolszewików do wolnej miłości.
Cały artykuł w najnowszej "AleHistorii", dodatku do poniedziałkowej "Gazety Wyborczej". Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny