Strona niepodległościowa żywi się sprzeciwem. Marsze, petycje - z żartem ma problem. Bo jak wyślesz list do Brukseli, to mogą powiedzieć, że to spisek brukselskich salonów. A jak zażartujesz, to co - masz zrobić konferencję prasową i powiedzieć: "przecież ja nie jestem śmieszny"? Przekłuty balon trochę zapiszczy, pomiota się po pokoju, ale już później nie poleci. W sobotę w "Magazynie Świątecznym" rozmowa z Rafałem Madajczakiem, twórcą "ASZdziennika".

Katarzyna Wężyk: Jest bardziej śmiesznie czy bardziej strasznie?

Rafał Madajczak: Nie powiem, że strasznie, chociaż rzeczywiście po raz pierwszy musieliśmy w domu zakręcić kurek z polityką. Był taki okres, przy okazji Trybunału, że budziłem się i kładłem z Dudą na ustach, to było straszne.

Jest takie chińskie przekleństwo: "Obyś w ciekawych czasach żył". Ale dla redaktora naczelnego "ASZdziennika" to chyba raczej błogosławieństwo?

- Oczywiście lepiej, jak coś się dzieje, ale może nie aż tak. Jakbym był strażakiem piromanem, który podpala, żeby sobie potem pogasić, tobym podpalił ten Trybunał Konstytucyjny, ale kontrolowanie. Tak żeby się tylko drzwi zajęły, zaczęło się dziać, przyjechały kamery - a potem to zgaszę. Tyle że zajął się cały Trybunał, potem Sejm, media, ludzie zaczęli wylatywać, i to przestało być fajne.

Więc nie powiem, że im gorzej, tym lepiej, bo mi wystarczyło to, co było. Przy normalnej, demokratycznej zmiany władzy już się dużo dzieje.

Trzeba rządowi przyznać: uruchomili fabrykę memów. Satyra kwitnie.

- Satyra, ale i publicystyka. Wcześniej to była zabawa dzieci z dobrego domu dla innych dzieci z dobrego domu - a teraz, w końcu, coś znaczy. I to jest plus tego rodzaju kryzysów. Ludzie zaczynają gadać o czymś, co ich naprawdę interesuje.

Czyli o czym?

- Publicystyka nadal dotyczy tych samych kwestii, ale ludzi zaczynają one na powrót interesować. Teksty o państwie, ustroju, jakości demokracji, pisane przed październikiem 2015, były trochę abstrakcyjne. A po ułaskawieniach, trybunałach i innych dobrych zmianach czytelnicy zaczęli sobie myśleć: kurde, to jednak jest o tym, co się dzieje za oknem.

Mecze dalej się rozgrywają, drużyny kopią piłkę, tylko wcześniej nie było publiczności na trybunach. A teraz wali drzwiami i oknami.

(...)

Czystkę na Facebooku już zrobiłeś?

- Nie. Wyciszam tylko tych, którzy wrzucają dzieci, urlopy w ładnych miejscach, piękne ciasta i wyjścia z psem. Politycznych nie. Mam KOD-owców, mam gościa z "wSieci', który jest na pierwszej linii ofensywy, mam kolegę z kancelarii premiera. Ale nie dlatego, żebym się stroił w piórka humanistycznej idei, że oto z każdym trzeba gadać. Po prostu uważam, że najciekawsi są ci, z którymi się nie zgadzasz.

A czy hasło "Wasz prezydent, nasz LOL", wasza władza, nasz śmiech, nie jest właśnie dzieleniem? I gratulowaniem sobie, że my jesteśmy fajniejsi?

- Oczywiście, zawsze było dzielenie na lepszych i gorszych. Ale po raz pierwszy jedna i druga strona zdaje się twierdzić, że to ona jest ta lepsza. Do tej pory z poczuciem wyższości przeginała strona tzw. demokratyczna. O, my tu jesteśmy tacy fajni i oświeceni, a ta ciemnota sobie dłubie po chatach. A dziś ta tak zwana ciemnota myśli identycznie: to my jesteśmy ci fajni, a głupie lewactwo niech sobie kwiczy.

Nie chcę takiego podziału. O wiele bardziej pozytywne jest nabijanie się z przedstawicieli władzy niż z ich elektoratu. Bo przecież wyborcy PiS z wyborcami PO co tydzień siadają do rodzinnego stołu. Jak jedni będą burakami, a drudzy gorszym sortem, to to będzie nie do zniesienia.

Rafał Madajczak - ur. w 1980 r., dziennikarz, publicysta, założyciel i redaktor naczelny "ASZdziennika", bijącej rekordy popularności internetowej parodii tabloidu. W najbliższy czwartek razem z "Wyborczą" ukaże się jego poradnik obywatelski "Nowa Polska. Przewodnik dla Polaków".

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl