Po zamachu majowym Józef Piłsudski nie wprowadził nowej konstytucji i nie zawiesił starej, chociaż zwiększył uprawnienia prezydenta w noweli konstytucyjnej uchwalonej w sierpniu 1926 r. Po władzę szedł jednak pod hasłami ograniczenia "sejmokracji" i zmiany ustroju, a demokrację parlamentarną uważał za nieudolną i niepozwalającą na sprawne rządzenie państwem.
W wyborach z 1928 r. sanacyjny Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem pod przywództwem płk. Walerego Sławka nie zdobył jednak większości konstytucyjnej. Mimo to rozpoczęto prace nad projektem trwające z przerwami (wywołanymi m.in. kolejnymi wyborami w 1930 r., w których sanacja też nie zdobyła potrzebnej większości) do sierpnia 1933 r. Wtedy to na Zjeździe Legionistów Sławek przedstawił założenia nowego projektu konstytucji głównie jego autorstwa oraz posłów BBWR Stanisława Cara i Bohdana Podoskiego. Naczelną wartością nowej konstytucji miało być państwo (pisane zawsze z dużej litery), rządzone przez elitę obywateli wyróżnioną dzięki swoim zasługom dla kraju. W grudniu 1933 r. projekt nazwany "tezami konstytucyjnymi" przedstawiono Komisji Konstytucyjnej w Sejmie. Formalnie były one sprawozdaniem komisji z prac nad wnioskiem BBWR dotyczącym zmiany ustroju. Projektu nie można jednak było uchwalić legalnie, bo mimo "cudów nad urną" i terroryzowania opozycji przed wyborami w 1930 r. sanacja nie miała dość głosów. Potrzebny był wybieg.
"Tezy konstytucyjne" referował Car, który potrzebę zmiany uzasadniał m.in. przeobrażeniami w polityce europejskiej, a zwłaszcza "bankructwem idei liberalizmu i przeżyciem się parlamentaryzmu. Przywoływał przykłady dyktatur w ZSRR (proletariatu), we Włoszech (faszyzmu), w Niemczech (Hitlera) i choć nie uważał tych systemów za wzór do naśladowania, to jednak doceniał ich skuteczność. Kiedy oświadczył, że w Polsce dyktatury nie ma, posłowie opozycji wybuchnęli śmiechem. Wywodził też, że demokratyczna Polska chyliła się ku upadkowi i tylko zamach majowy ją ocalił. W systemie parlamentarnym nie może powstać "mocny rząd", którego kraj potrzebuje, i dlatego trzeba go zmienić.
Poza BBWR wszyscy - ludowcy, socjaliści, narodowcy i kluby mniejszości narodowych - byli przeciw. Bohdan Winiarski z klubu narodowego przypomniał, że zgodnie z prawem konstytucji nie można uchwalić, bo potrzeba do tego 2/3 głosów, a "tezy" nie są projektem. Odmówił też moralnego prawa do zmiany ustroju Sejmowi wybranemu po procesie brzeskim trwającym od 26 października 1931 do 13 stycznia 1932 r. i zakończonego skazaniem na kary więzienia 10 przywódców socjalistów i ludowców. Domagał się nowych wyborów i na zakończenie oświadczył, że klub narodowy nie weźmie udziału w dalszej dyskusji.
Opozycjoniści podkreślali, że tezy konstytucyjne mają niedemokratyczny charakter, bo oddają władzę w ręce wąskiej elity obozu sanacyjnego. Ludowiec Maksymilian Malinowski zarzucał, że projektodawcy chcą ustanowić "system rządów kliki, biurokracji cywilnej i wojskowej".
Po tych oświadczeniach marszałek Sejmu Kazimierz Świtalski zarządził przerwę do godziny 17. Podczas przerwy piłsudczycy zebrali się na naradę z udziałem m.in. Świtalskiego, Sławka, premiera Janusza Jędrzejewicza, natomiast większość posłów opozycji opuściła salę na dobre.
Po przerwie o głos znów poprosił Car, który ni mniej, ni więcej oświadczył: "Wysoka izbo! Ponieważ, jak wynika z oświadczeń wszystkich odłamów opozycji, opozycja nie interesuje się zagadnieniami ustroju, przeto sądzę, że nie ma przeszkód, aby załatwić tę sprawę od razu. Wnoszę, ażeby tezy, które dziś przedłożyliśmy, a które były przez trzy lata dyskutowane w naszej komisji, uznać za projekt konstytucji". Wniosek przywitały oklaski z ław BBWR.
Wówczas głos zabrał jeden z nielicznych posłów opozycji, którzy zostali na sali, Stanisław Stroński, narodowiec, a także znany publicysta. Przypomniał, że ustawa konstytucyjna musi przejść przez trzy czytania i być uchwalona większością 2/3 głosów wszystkich posłów, a nie tylko obecnych na sali. Car w ogóle nie odpowiedział Strońskiemu, natomiast zgłosił wniosek o uzupełnienie porządku dziennego o głosowanie nad konstytucją oraz "skrócenie postępowania formalnego". I wtedy marszałek Świtalski przeprowadził, jedno po drugim, trzy głosowania: pierwsze za wnioskiem Cara, a dwa kolejne za przyjęciem projektu w drugim i trzecim czytaniu. 2/3 obecnych głosowało za. Na ławach BBWR wybuchły głośne oklaski. Posłowie odśpiewali na stojąco "Pierwszą Brygadę", wiwatowali, krzyczeli "Niech żyje pułkownik Sławek!", "Niech żyje marszałek Świtalski!".
27 stycznia posłowie i senatorowie BBWR triumfalnie przeszli z pl. Piłsudskiego pod Zamek Królewski, siedzibę prezydenta Ignacego Mościckiego, a potem pod Sejm i Belweder. Na czele kroczył Walery Sławek. Prorządowa "Gazeta Polska" donosiła o "spontanicznych manifestacjach" w miastach wojewódzkich, ale nie tylko, bo... i w najmniejszych miasteczkach i wsiach ludność gorąco manifestowała z okazji uchwalenia ustawy konstytucyjnej . Wysyłano depesze hołdownicze do prezydenta, marszałka Piłsudskiego oraz marszałka Sejmu. Odbywały się pochody z orkiestrami i sztandarami - w Kaliszu pochód liczył 7 tys. osób, w Brześciu ulicami przemaszerowało 10 orkiestr. Po wysłuchaniu przemówień [na wiecu] przyjęto rezolucję wyrażającą radość i dumę z racji dokonania przez Sejm naprawy ustroju Rzplitej - pisała "Gazeta Polska", cytując depeszę Polskiej Agencji Telegraficznej.
Opozycja protestowała, ale była bezsilna.
Cały artykuł o uchwaleniu ustawy zasadniczej, która przeszła do historii jako konstytucja kwietniowa - czytaj w najnowszej "Ale Historii", dodatku do poniedziałkowej "Gazety Wyborczej".
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl